Grudzień to zawsze jest miesiąc,
w którym wychodzi na jaw jak banki przepracowały rok i jaki zrobiły wynik w
poszczególnych produktach. Oczywiście nie pokazują takich danych publicznie,
ale są przypadki kiedy nie muszą tego robić a i tak wszystko widać. W ostatnich
dniach rozbawił mnie Raiffeisen Polbank, który właśnie wprowadził zmiany w
dostępności oferowanych przez siebie kredytów gotówkowych. Wygląda na to, że
kilka osób musi tam siedzieć na bardzo gorących krzesłach, a koniec roku może
dla nich oznaczać początek szukania nowych wyzwań zawodowych. Mamy w tym
przypadku do czynienia z ewidentnym przespaniem roku co skutkuje rozpaczliwą
próbą ratowania wyniku w ostatniej chwili. W poprzednich miesiącach próbowałem
przekazać do tego banku kilku klientów zainteresowanych kredytem gotówkowym. Za
każdym razem odpowiedź była szybka i zawsze taka sama – nie. A to zdolność
kredytowa za słaba, a to nieobsługiwany profil klienta, a to złe źródło
dochodów. Zawsze coś im się nie podobało. W innych bankach często udawało się
tym klientom uzyskać kredyt, ale nie w Raiffeisenie. Aż tu nagle przyszedł
grudzień i bank zakomunikował światu, że wprowadza zmiany. I żadna tam
kosmetyka, tylko hurtem i szeroko. To co było niemożliwe nagle staje się
możliwe. Podniesienie maksymalnej kwoty kredytu dla wybranych grup ryzyka,
odblokowanie branż podwyższonego ryzyka (np. transport, branża budowlana),
zwiększenie z 8 do 12 liczby aktualnie spłacanych przez klienta produktów
kredytowych, konsolidacja limitów na kartach kredytowych i w ROR już nie
obciąża zdolności kredytowej, dla kredytów do 15.000 PLN możliwość dostarczenia
historii rachunku bankowego zamiast dokumentów dochodowych, zliberalizowanie
podejścia do klientów uzyskujących dochód z tytułu umowy o dzieło oraz
wprowadzenie możliwości łączenia źródeł dochodu w przypadku emerytów i
rencistów. Jeszcze kilka miesięcy temu taka lista to byłby koncert życzeń, a
teraz jest to rzeczywistość. Dla klientów to oczywiście dobra wiadomość, bo
bank ma przy okazji bardzo przyzwoitą ofertę cenową. Szkoda tylko, że zmiany na
lepsze zachodzą tam (jak się domyślam) w atmosferze desperackich prób ratowania wyniku. Mam może
naiwną, ale jednak nadzieję, że wraz z początkiem stycznia dziś uchylone drzwi
nie zamkną się z hukiem i na kolejne rozsądne decyzje polityki kredytowej nie trzeba
będzie czekać kolejnych 11 miesięcy.
tak ,liczy się wynik na koniec roku i tak jest lepiej niż było ponieważ banki chcą już rozmawiać z klientem kiedyś jak "zaliczały kogos"to miały go pózniej gdzieś.
OdpowiedzUsuńJak widać po Raiffeisen Polbanku tonący brzytwy się chwyta lecz nie zmienia to faktu że coś tam można teraz dostać i warto się starać :) wynik na pewno poprawią przed godziną zero ;) czyli końcem roku a stołeczki zostaną uratowane hehe
OdpowiedzUsuńTaaa.. znam takie banki które aby uzyskać u nich kredyt wymagają mega dużej zdolności kredytowej albo wnioskowana kwota kredytu za wysoka. Swego czasu miałem tuż przed świętami taką sytuację podbramkową że każdy kolejny bank odrzucał mój wniosek a miałem i stały dochód (choć najniższy możliwy) tylko problemem mógł być wtedy zaciągnięty kredyt w innym banku. Z perspektywy czasu żałuję że wtedy nie poszedłem do jakiegoś skoku bo wiem że u nich wtedy było łatwiej o kredyt (teraz się to trochę zmieniło).
OdpowiedzUsuńNo cóż, jak się nie pracowało rzetelnie przez cały rok to teraz trzeba nadrabiać :)
OdpowiedzUsuńkażdy chce uporządkować swoje finanse na koniec roku bo przyda się to do rozliczenia.
OdpowiedzUsuńNa koniec roku trzeba podgonić swoje wyniki dlatego wtedy każda osoba jest cenna nawet dla tak wybrednej instytucji
OdpowiedzUsuńNie uważam, żeby banki były wybredne. Uważam że nie nalezy dawać kredytów i pożyczek osobom, których zdolność kredytowa jest wątpliwa. Polecam http://kasiuchawmig.pl/
OdpowiedzUsuń