czwartek, 13 kwietnia 2017

Płacisz za swoje konto bankowe? A po co...?


Temat darmowych kont bankowych był już poruszany mnóstwo razy w różnych miejscach, ale ponieważ nadal wiele osób świadomie ponosi wysokie koszty korzystania ze swoich rachunków, postanowiłem pokazać na przykładzie banku ING, jak mieć całkiem dobre konto i nie płacić za nawet złotówki.
Banki nie chcą się z nami dzielić swoimi zyskami, co widać najlepiej analizując aktualne tabele oprocentowania depozytów i kont oszczędnościowych, dlatego uważam, że każdy klient powinien podjąć wyzwanie rzucone przez banki i zrobić wszystko żeby jego bank również nie dostawał od niego pieniędzy. Będzie sprawiedliwie, symetrycznie i zgodnie z zasadami fair play. Idąc do banku i informując doradcę w oddziale o chęci otwarcia konta, z dużym prawdopodobieństwem otrzymamy od niego propozycję takiego rachunku, który na pewno uderzy nas po kieszeni. Będzie tak, bo takie rachunki zaliczają się do realizacji planu sprzedaży doradcy, bo sprzedaż takich rachunków wymuszają na nim jego przełożeni – zarządzanie sprzedażą w wielu bankach nadal nacechowane jest mobbingiem i absurdalną wysokością planów sprzedaży, więc taka postawa pracowników oddziałów nie powinna dziwić. Nie wiem jak to wygląda w ING, być może tam jest normalnie. Zakładam jednak, że wchodząc do oddziału, na początek usłyszymy propozycję „Konta Komfort”, czyli takiego, za które co miesiąc trzeba będzie zapłacić 12 złotych. O tym koszcie usłyszymy na końcu i pewnie dopiero jak się o to sami dopytamy, bo wcześniej usłyszymy o darmowych bankomatach, przelewach, wpłatach i wypłatach, itd. Oczywiście nie ma w tym nic złego, każdy klient na końcu sam podejmuje decyzję czy chce z czegoś skorzystać czy nie i nie jest istotne czy jest właśnie w sklepie rtv, salonie samochodowym czy w banku. Od zawsze jest tak, że sprzedawca w pierwszej kolejności zadba o interes firmy, którą reprezentuje, a dopiero później o interes klienta, operując przy tym słowami, które oczywiście będą dawały złudzenie odwrócenia tej zależności. Dlatego idąc do ING należy poinformować pracownika oddziału o chęci otwarcia konta „Direct” wraz z kontem oszczędnościowym. Oba te rachunki nie mają opłat za ich prowadzenie. Otwierając oba unikamy konieczności ponoszenia opłaty za wpłatę pieniędzy na konto direct w wysokości 9 złotych (opłata dotyczy również wypłat w oddziale), ponieważ dokonując wpłaty na konto oszczędnościowe żadnej opłaty już nie ma. Środki pomiędzy rachunkiem oszczędnościowym a kontem direct można następnie przelać w ciągu kilku sekund przez Internet lub korzystając z aplikacji mobilnej w telefonie. Mając już pieniądze na rachunku direct można zrobić przelew, który jest zawsze bezpłatny. Można również wypłacić je w bankomatach – bezpłatnie w bankomatach ING lub Planet Cash (z tego co ustaliłem również w bankomatach banku BGŻ BNP Paribas - czy jak tam ten bank się teraz nazywa - ponieważ ich obsługuje właśnie Planet Cash). Można wreszcie płacić kartą w sklepach i jeżeli suma transakcji w miesiącu przekroczy 300 złotych, to karta również będzie bez żadnych opłat. 300 złotych to nie jest dużo, ale jak ktoś nie chce mieć nad sobą tego warunku i uniknąć ryzyka poniesienia miesięcznej opłaty za kartę w wysokości 7 złotych, to może z karty zrezygnować, a płatności w sklepach i wypłaty z bankomatów realizować za pomocą Blik’a, który jest bezpłatny. Do tego wszystkiego należy jeszcze dodać, że bankowość internetowa ING oraz ich aplikacja mobilna są proste w obsłudze, a także mają nowoczesny i przyjazny wygląd.

Podsumowując – opisałem powyżej jak można posiadać w pełni funkcjonalne konto i nie dać zarobić bankowi ani złotówki. Oczywiście mam tu na myśli zarobek bezpośredni, w postaci kosztów związanych z prowadzeniem konta, bo w sposób pośredni bank i tak swoje zarobi. W podobny sposób można wyzerować koszty (lub chociaż znacznie je zredukować) także w innych bankach, trzeba tylko zagłębić się trochę w oferty, tabele opłat i prowizji lub poczytać opinie na forach i blogach o tematyce finansowej. To nie jest duży wysiłek, a zaoszczędzone w taki sposób pieniądze w skali roku mogą się zamienić w całkiem sporą kwotę.