wtorek, 21 października 2014

Komentarz do wypowiedzi członka Rady Polityki Pieniężnej


Czytając i słuchając w ostatnich dniach wszelkiego rodzaju wiadomości w największych serwisach informacyjnych stwierdzam, że nic tak nie wypromuje wypowiedzi jak słowo „frajer”. Wystarczy je użyć i od razu o autorze takiej wypowiedzi robi się głośno. Rozpoczął tę modę minister rolnictwa, ale już wczoraj ochoczo skopiował ten pomysł także jeden z członków Rady Polityki Pieniężnej – Andrzej Rzońca. Uczestnicząc w debacie dotyczącej budownictwa mieszkaniowego i kredytów hipotecznych w swojej wypowiedzi użył takich oto słów na temat kredytów hipotecznych zaciągniętych we frankach: „Mam nadzieję, że państwo nie zainterweniuje. To byłby fatalny sygnał dla banków, ale też dla samych kredytobiorców. Bo wszyscy ci, którzy nie wzięli kredytu w walutach otrzymają sygnał, że byli frajerami”.

Czy miał rację? Nie ma to znaczenia. Od dawna wiadomo, że ten temat należy do bardzo delikatnych, wywołujących wiele dyskusji, a opinie wśród Polaków są skrajnie różne. I co więcej – wiele osób swojej opinii zaciekle broni, co powoduje, że wystarczy drobna zaczepka i zaczyna się ostry spór lub regularna awantura. Szczególnie dobrze widać to na różnych forach internetowych zajmujących się tematyką finansów. I dlatego od członka RPP oczekiwałbym postawy bardzo neutralnej, która nie będzie powodowała wzrostu ciśnienia pod pokrywką. Członek RPP powinien być jak maszyna, zero emocji i kontrowersyjnych opinii. Tylko fachowa analiza sytuacji, podejście eksperckie. Pełne skupienie na dbaniu o polską walutę. I już. Ja nie chcę znać nazwisk członków RPP. Ja chcę widzieć, że polska waluta jest mocna i przekłada się to na coraz lepszą kondycję gospodarki. Jeżeli członek RPP ma parcie na szkło i chce robić w mediach za celebrytę, to niech aktywnie wejdzie do polityki lub stanie się ekspertem od wszystkiego, kolejną gadającą głową biegającą od jednej stacji telewizyjnej do drugiej. Ale dopóki jest członkiem RPP niech pilnuje żeby jego wypowiedzi nie były kontrowersyjne i nie podjudzały. Tym bardziej w tak delikatnych sprawach jak ta dotycząca kredytów walutowych. W 2007 roku wiele osób przytłoczonych psychozą galopujących cen nieruchomości potęgowaną dodatkowo przez media, w pośpiechu decydowało się na zakup mieszkania zadłużając się we franku, bo na złotówkę nie mieli już zdolności kredytowej. W perspektywie kolejnych miesięcy groził im brak zdolności na jakikolwiek kredyt, bo ceny mieszkań szły w górę dużo szybciej niż dochody. Czy takich ludzi trzeba dziś traktować jako niedoszłych frajerów czy przymusowych cwaniaków? Można takie pytania mnożyć w nieskończoność i prowokować kolejne spory – tylko po co? I o ile media robią to, bo na tym zarabiają, o tyle członkowie RPP powinni siedzieć cicho i nie prowokować. Jak Pan Rzońca chce używać dosadnych określeń niech to robi prywatnie, jak spotka się z kolegami wieczorem przy piwie. Pod warunkiem, że nikt go nie podsłucha i nie nagra. Ale publicznie niech tego nie robi. Bo jak czytam takie teksty to sam czuję się trochę jak frajer, że z pieniędzy podatników (w tym moich) opłaca się pensję człowieka (a wcześniej jego wykształcenie), który nie potrafi wykazać się profesjonalnym podejściem do funkcji, którą pełni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz