poniedziałek, 23 listopada 2015

Wyższa kultura matematyki


Raz na jakiś czas piszę na tym blogu teksty oceniające aktualne oferty dostępnych na rynku kredytów gotówkowych. I tak się jakoś dziwnie składa, że jak już kogoś krytykuję to jest to najczęściej Alior. Ktoś może powiedzieć, że to tendencyjne, albo że z jakiegoś prywatnego powodu ich nie lubię. Nic z tych rzeczy. Ja po prostu staram się wyłapywać te sygnały płynące z rynku, które w mojej ocenie wymagają opisania. Tak będzie i tym razem. I bohaterem (choć to chyba jest złe słowo) znowu będzie Alior. Tym razem moją uwagę zwróciła ich oferta, w której chwalą się jak to wspaniałomyślnie podarują swoim nowym klientom 3% wysokości ich kredytów, jeżeli tylko zdecydują się oni przenieść je właśnie do Aliora. I jeszcze do tego obniżą im miesięczną ratę. Brzmi dobrze? No pewnie. A coś daje dobrego oprócz złudzenia? Oczywiście nie. Marketing super, tylko oferta słaba... Ja wiem, że żyjemy w kraju ludzi myślących słabo. Przykre to, ale prawdziwe. Wystarczy każdego dnia przyglądać się otaczającej nas rzeczywistości i wyciągać proste wnioski. Ja tak robię i wnioski do których doszedłem najzwyczajniej mnie załamują. Najwyraźniej w Aliorze oceniają Polaków podobnie, bo zdecydowali się wdrożyć w życie taką ofertę i wyłożyć jeszcze kasę na jej promocję. Zakładam, że całkiem dużą, bo spoty w telewizji tanie raczej nie są. Jak widać hasło „nikt nam nie wmówi, że białe jest białe” wciąż jest żywe, a elektorat jego autora plus pewnie całkiem spora grupa reszty społeczeństwa, staje się świetnym dowodem na to, że wmówienie jej, iż coś w barwach brudnych i ciemnych może być białe, jest banalnie łatwe. A dlaczego? Bo jak ktoś komuś daje prezent w postaci 3% jego kredytu, jednocześnie pobierając od tego kredytu 10% prowizji to jest albo bezczelny, albo posiada pełną świadomość, że ma do czynienia z idiotą i może robić co chce. I tak właśnie zrobił Alior w swojej najnowszej promocji. Zapytałem ich na Twitterze czy dobrze zrozumiałem ich przekaz i nawet doczekałem się odpowiedzi. Tak ona wyglądała:
No cóż. Sprzedać można klientowi wszystko. W tym kraju pewnie nawet więcej niż wszystko. Jedyny plus, a właściwie plusik, tej oferty to możliwość obniżenia raty. To czasem komuś jest bardzo potrzebne. Nawet jeżeli odbywa się to poprzez wydłużenie okresu kredytowania, a nie przez korzystne oprocentowanie, czyli tak jak w tym przypadku. Więcej plusów niestety nie widzę. A ogólny obraz banku, jego nowej oferty i polityki wobec klientów w moich oczach pozostaje fatalny. Mogę nawet stwierdzić, że utrwalił się już we mnie na stałe, bo to przecież nie pierwszy raz kiedy tak postępują. Klientem takiego banku osobiście zostać nie chcę, czego i Wam, Drodzy Czytelnicy, życzę.
 

3 komentarze:

  1. Zgodzę się z tobą, że w dzisiejszych czasach można sprzedać wszystko. Potrzebny jest tylko odpowiedni klient. Nie jakość towaru ustala jego wartość, a klient, który wykłada odpowiednia sumę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tylko klient, co potrzebny jest odpowiedni sprzedawca. Osoba z darem przekonywania i dobrą gadką sprzeda dosłownie wszystko. Widziałem kilu handlowców w pracy i wiem co mówie xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Reklamy w telewizji kosztują... i kto w ostatecznym rachunku za nie płaci.

    OdpowiedzUsuń