Od początku września prześladuje
mnie reklama Credit Agricole zachęcająca do skorzystania z ich kredytu
gotówkowego. Albo bank wykupił naprawdę dużo czasu antenowego, albo ja mam
takie szczęście, że ciągle trafiam na tę reklamę. Ale widziałem ją już naprawdę
mnóstwo razy. Kredyt nazywa się „prostoliczony”. Skoro bank tak często
przypomina mi o tym produkcie, to z ciekawości postanowiłem poszukać szczegółów
na jego temat. No i rzeczywiście ten kredyt musi być prostoliczony, a jego
autorom to liczenie musiało sprawiać bardzo dużą przyjemność, bo doliczyli aż
do 22. A dokładnie do 22,9. I to w procentach. Bo tyle właśnie wynosi RRSO tego
kredytu. Dla porównania, podobny produkt reklamowany obecnie przez PKO BP,
czyli Mini Ratka, musi nie być prostoliczony i to liczenie musi nie należeć do
przyjemnych, bo w tym przypadku jego twórcy doliczyli tylko do 13,47. Ale jak
wiadomo francuscy aktorzy zatrudniani w reklamach nie należą do najtańszych, a
i ubezpieczenie do kredytu zawsze musi trochę kosztować. Dlatego klienci Credit
Agricole powinni się cieszyć, że nikt nie wpadł na pomysł żeby policzyć dalej… A
jak już jestem przy francuskich aktorach, to ostatnio słyszałem, że jeden z
nich wypija dziennie 14 butelek wina. No i pewnie jest to wino z wyższej półki,
więc zarabiać trzeba godnie żeby nigdy go nie zabrakło. Chociaż może nie jest
to najlepszy przykład, bo ten konkretny aktor jakiś czas temu postanowił przefarbować
się na Rosjanina.
*****
Już wkrótce Idea Bank ma
wprowadzić nową usługę. Otóż każdy klient banku będzie mógł zamówić przyjazd we
wskazane przez siebie miejsce samochodu będącego jednocześnie bankomatem z
funkcją wpłatomatu. Nie wiem po co to robią, bo pomysł wydaje się być bardzo
kosztowny i nieadekwatny do potencjalnych
korzyści, ale bank jakiś sens musi w nim dostrzegać skoro go wprowadza. Jeżeli
korzyść ma być czysto PR-owa to na pewno cel zostanie osiągnięty. Jeżeli da się
na tym zarobić w inny sposób, to szacunek dla tego kto to wymyślił. Mnie nasuwa
się taka analogia do lat dziewięćdziesiątych i początków wolnego rynku w
Polsce. Wtedy też do przedsiębiorców przyjeżdżali po pieniądze panowie w
niemieckich samochodach. Ale wtedy były one czarne, a teraz będą
szaro-niebieskie. Wtedy ubrani byli w ciemne skórzane kurtki i mieli mało
wyszukane fryzury. Teraz pewnie będą pod krawatem i ładnie uczesani. Wtedy się
nie uśmiechali, a teraz będą uśmiechnięci. I wypada się tylko cieszyć, że w
ciągu dwudziestu lat udało się w Polsce dokonać aż tak dużego skoku
cywilizacyjnego i dotknąć normalności. Jak głosi stara prawda – lepiej banki tworzyć
niż je napadać. To zdanie można odnieść do wielu dziedzin życia. Bardzo dobrze,
że na własnej skórze możemy to odczuwać każdego dnia. Jeszcze tego nie
doceniamy i ciągle narzekamy na wszystko co nas otacza, ale to też się kiedyś
zmieni.
*****
PZU sfinalizowało transakcję zakupu Link4. Szkoda, bo
Link4 wniósł na polski rynek ubezpieczeń trochę świeżości i kilka nowoczesnych
rozwiązań w zakresie obsługi klienta. No i zmusił przez to swoją, często
betonową, konkurencję do wprowadzania zmian. Zakładam, że klienci Link4 nie
przyjęli z zachwytem informacji o trafieniu pod skrzydła PZU, bo wielu z nich
spod tych skrzydeł całkiem niedawno świadomie i bez żalu uciekło. Ale takie są
prawa rynku. Mam nadzieję, że jakaś inna firma szybko wypełni lukę po Link4. A
swoją drogą ciekawe jak się czują pracownicy PZU podlegający trwającym od
pewnego czasu w tej firmie zwolnieniom grupowym? To raczej nie najlepsze
uczucie usłyszeć, że firmy nie stać na ich dalsze utrzymanie w strukturach, ale
na wydanie ponad 90 mln euro na zakup innej firmy już tak…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz