Czytając i słuchając w ostatnich
dniach wszelkiego rodzaju wiadomości w największych serwisach informacyjnych
stwierdzam, że nic tak nie wypromuje wypowiedzi jak słowo „frajer”. Wystarczy
je użyć i od razu o autorze takiej wypowiedzi robi się głośno. Rozpoczął tę
modę minister rolnictwa, ale już wczoraj ochoczo skopiował ten pomysł także
jeden z członków Rady Polityki Pieniężnej – Andrzej Rzońca. Uczestnicząc w
debacie dotyczącej budownictwa mieszkaniowego i kredytów hipotecznych w swojej
wypowiedzi użył takich oto słów na temat kredytów hipotecznych zaciągniętych we
frankach: „Mam nadzieję, że państwo
nie zainterweniuje. To byłby fatalny sygnał dla banków, ale też dla samych
kredytobiorców. Bo wszyscy ci, którzy nie wzięli kredytu w walutach otrzymają
sygnał, że byli frajerami”.
Czy miał rację? Nie ma to
znaczenia. Od dawna wiadomo, że ten temat należy do bardzo delikatnych,
wywołujących wiele dyskusji, a opinie wśród Polaków są skrajnie różne. I co
więcej – wiele osób swojej opinii zaciekle broni, co powoduje, że wystarczy
drobna zaczepka i zaczyna się ostry spór lub regularna awantura. Szczególnie
dobrze widać to na różnych forach internetowych zajmujących się tematyką
finansów. I dlatego od członka RPP oczekiwałbym postawy bardzo neutralnej,
która nie będzie powodowała wzrostu ciśnienia pod pokrywką. Członek RPP
powinien być jak maszyna, zero emocji i kontrowersyjnych opinii. Tylko fachowa
analiza sytuacji, podejście eksperckie. Pełne skupienie na dbaniu o polską
walutę. I już. Ja nie chcę znać nazwisk członków RPP. Ja chcę widzieć, że
polska waluta jest mocna i przekłada się to na coraz lepszą kondycję
gospodarki. Jeżeli członek RPP ma parcie na szkło i chce robić w mediach za
celebrytę, to niech aktywnie wejdzie do polityki lub stanie się ekspertem od
wszystkiego, kolejną gadającą głową biegającą od jednej stacji telewizyjnej do
drugiej. Ale dopóki jest członkiem RPP niech pilnuje żeby jego wypowiedzi nie
były kontrowersyjne i nie podjudzały. Tym bardziej w tak delikatnych sprawach
jak ta dotycząca kredytów walutowych. W 2007 roku wiele osób przytłoczonych
psychozą galopujących cen nieruchomości potęgowaną dodatkowo przez media, w
pośpiechu decydowało się na zakup mieszkania zadłużając się we franku, bo na
złotówkę nie mieli już zdolności kredytowej. W perspektywie kolejnych miesięcy
groził im brak zdolności na jakikolwiek kredyt, bo ceny mieszkań szły w górę
dużo szybciej niż dochody. Czy takich ludzi trzeba dziś traktować jako
niedoszłych frajerów czy przymusowych cwaniaków? Można takie pytania mnożyć w
nieskończoność i prowokować kolejne spory – tylko po co? I o ile media robią
to, bo na tym zarabiają, o tyle członkowie RPP powinni siedzieć cicho i nie
prowokować. Jak Pan Rzońca chce używać dosadnych określeń niech to robi
prywatnie, jak spotka się z kolegami wieczorem przy piwie. Pod warunkiem, że
nikt go nie podsłucha i nie nagra. Ale publicznie niech tego nie robi. Bo jak
czytam takie teksty to sam czuję się trochę jak frajer, że z pieniędzy
podatników (w tym moich) opłaca się pensję człowieka (a wcześniej jego wykształcenie),
który nie potrafi wykazać się profesjonalnym podejściem do funkcji, którą
pełni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz