tag:blogger.com,1999:blog-36844667118767368872024-03-28T10:21:19.059+01:00Co w portfelu Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.comBlogger70125tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-17564071551817788132019-03-21T17:00:00.000+01:002019-03-21T17:00:10.727+01:00Kredyty hipoteczne - wkład własny<div style="text-align: justify;">
Tym razem kilka zdań postanowiłem poświęcić tematowi, który dla wielu osób myślących o zaciągnięciu kredytu hipotecznego bywa trudną przeszkodą. Tematem tym jest wkład własny. Czasy, w których banki nie wymagały wkładu własnego już dawno minęły, i teraz, zgodnie z oczekiwaniami instytucji nadzorujących rynek finansowy, każdy kredytobiorca powinien posiadać minimum 20% własnych środków. Co prawda część banków wymaga tylko 10% wkładu własnego, ale trzeba liczyć się z tym, że warunki cenowe takiego kredytu mogą być wyższe od standardowych, a dla wielu osób również te 10% może okazać się kwotą trudną do zdobycia. Jeżeli dodamy do tego stały wzrost cen nieruchomości, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że zgromadzenie odpowiednich kwot pozwalających wnieść wkład własny do transakcji zakupu nieruchomości, może z każdym rokiem stanowić coraz większe wyzwanie. Co zatem można zrobić, żeby problem ten nie zablokował możliwości zakupu wymarzonego mieszkania lub domu? Poniżej kilka moich wskazówek:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- teoretycznie bank udzielający kredytu hipotecznego oczekuje, że wkład własny nie będzie pochodził z innego kredytu. W praktyce jednak wiele osób posiłkuje się w tym celu kredytem gotówkowym, linią kredytową w rachunku osobistym lub linią kredytową w rachunku firmowym jeżeli ktoś prowadzi działalność gospodarczą. Tego typu finansowanie z reguły jest na dowolny cel i banki nie będą wnikać na co klient przeznaczy pieniądze. Trzeba jednak taką operację przeprowadzić mądrze i dyskretnie. Na pewno o takie finansowanie należy wnioskować w innym banku niż ten, w którym złożymy wniosek o kredyt hipoteczny. Ważne również żeby wypłata środków nastąpiła na inny rachunek niż ten, którego historia zostanie dołączona do wniosku o kredyt hipoteczny (bank wymaga historii rachunku bankowego, na który wpływa wynagrodzenie klienta). Jeżeli ktoś będzie miał obawy, że zaciągnięcie kredytu gotówkowego za bardzo obciąży jego zdolność kredytową, zawsze o taki kredyt może zawnioskować dopiero w momencie, w którym ma już wydaną pozytywną decyzję kredytową dla kredytu hipotecznego lub nawet po podpisaniu umowy kredytu hipotecznego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- w niektórych bankach wkładem własnym może być inna nieruchomość, której jesteśmy właścicielem i która nie jest obciążona hipoteką. Wówczas 100% ceny zakupu nowej nieruchomości będzie stanowić pewien procent łącznej wartości obu nieruchomości, a pozostała część będzie wyznaczała nasz wkład własny. Dla przykładu, jeżeli kupujemy mieszkanie o wartości 600 tys. zł, a posiadamy już mieszkanie o wartości 200 tys. zł, to łączna ich wartość wyniesie 800 tys. zł, a to oznacza, że nasz wkład własny kształtuje się na poziomie 25% bez wpłacenia nawet złotówki własnych pieniędzy. Taki mechanizm najczęściej stosuje się przy kredytach na budowę domu, kiedy klient posiada już własną działkę, a jej wartość, potwierdzona wyceną, jest traktowana przez banki jako wkład własny wniesiony do rozpoczynającej się inwestycji. Ale, jak napisałem w poprzednich zdaniach, do transakcji mieszkaniowych tę metodę również można wykorzystać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- decydując się na zakup działki oraz budowę domu i chcąc sfinansować to jednym kredytem, warto poszukać banku, który umożliwi wpłatę wkładu własnego dopiero pod koniec realizacji takiej inwestycji. Nie pozwala to całkowicie wyeliminować obowiązku zgromadzenia pieniędzy na wkład własny, ale zawsze pozwala moment ich wpłaty dość znacznie przesunąć w czasie, a dodatkowo, przy mądrym rozpisaniu kosztorysu i oszczędnościach na poszczególnych etapach budowy, można doprowadzić do sytuacji, w której własnych pieniędzy będzie trzeba przeznaczyć mniej niż pierwotnie zakładaliśmy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- jeżeli zakup nowego mieszkania wiąże się jednocześnie ze sprzedażą dotychczasowego mieszkania i czynności te odbywają się równolegle, to fakt ten również można wykorzystać w rozmowach z bankiem doprowadzając do sytuacji, w której pieniądze ze sprzedaży dotychczasowego mieszkania (lub ich część) również zostaną potraktowane przez bank jako wkład własny. Nie będę tu wchodził w szczegóły, ponieważ taka operacja może odbywać się na różne sposoby. Każdy przypadek należy traktować indywidualnie, ale zastanawiając się nad wyborem kredytu hipotecznego warto porozmawiać o tym najlepiej z kilkoma bankami i ocenić, gdzie najbardziej przyjaźnie do tego podejdą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- rzadko bo rzadko, ale niektóre osoby posiadają coś takiego jak książeczka mieszkaniowa, na której przez lata gromadzone były pieniądze. Te środki oczywiście również mogą być potraktowane przez bank udzielający kredytu hipotecznego jako wkład własny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- jeżeli przed zakupem nieruchomości lub rozpoczęciem budowy domu ponieśliśmy jakieś koszty na zadatki i zaliczki, zakup materiałów budowlanych, na roboty budowlane, w tym projekty budynków, przyłącza, porządkowanie i wyrównanie terenu - zawsze warto posiadać na to wszystko faktury, umowy, potwierdzenia przelewów i przedstawić taką dokumentację bankowi rozpoczynając rozmowy na temat kredytu hipotecznego. Jest duża szansa, że chociaż część tych wydatków zostanie potraktowana przez bank jako wkład własny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mam nadzieję, że powyższe wskazówki okażą się pomocne, a wkład własny nie będzie już zagadką niemożliwą do rozwiązania. Żyjemy w czasach, w których obowiązujące przepisy wywindowały obowiązkowe wkłady własne na najwyższe historycznie poziomy, rynek cały czas czyni nieruchomości droższymi, a rządzący brutalnie zabili wszelkie programy dofinansowania zakupu mieszkań - ale nawet w takich okolicznościach trzeba sobie jakoś radzić. Tradycyjnie zachęcam wszystkich zainteresowanych kredytami hipotecznymi do bezpośredniego kontaktu ze mną - chętnie odpowiem na pytania oraz pomogę wybrać odpowiedni kredyt i przejść przez cały proces wnioskowania (szczegóły w zakładce "kontakt").</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com35tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-72373561888458829442018-12-17T14:42:00.000+01:002018-12-17T14:42:14.980+01:00Kredyty hipoteczne - zdolność kredytowa
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Podobno statystyczny Polak chodzi
do filharmonii średnio raz na 80 lat. Miejsce to jakoś specjalnie nie przyciąga,
a jak już ktoś tam trafi, to często doświadcza nietypowego zjawiska. Wiele osób
już się przekonało, że jak idą na koncert do filharmonii na godzinę 19.00 i po
trzech godzinach spojrzą na zegarek, to okazuje się, że jest… 19.15. I widzę w
tym przykładzie duże podobieństwo do zaciągania kredytu hipotecznego. Większość
ludzi kredyt hipoteczny zaciąga raz w życiu lub wcale, a jak już się na ten krok
zdecydują, to proces wnioskowania traktują jak drogę przez mękę. Ten cały
gąszcz formalności, dokumentów i procedur bankowych, to zdecydowanie najmniej
przyjemna część procesu zakupu nieruchomości. Są oczywiście tacy, którzy mają
pieniądze i transakcję finansują z własnych środków, są też tacy, którzy
kredyty hipoteczne zaciągali już kilka razy w życiu i czują się w tym bardzo
pewnie, ale jednak dla większości jest to trudne doświadczenie i czują się w
nim zagubieni. Zdecydowanie ciekawsze jest planowanie urządzenia salonu lub
ogrodu, wybór mebli, drewna na podłogę, koloru ścian czy sprzętu
elektronicznego. Ale o kredycie niestety też trzeba pomyśleć i to bezsprzecznie
zanim rozpocznie się tę przyjemniejszą część planowania, o której napisałem w
poprzednim zdaniu. Często trafiają do mnie klienci, którzy mieszkanie lub dom
wybierają najpierw, a dopiero później sprawdzają czy bank też podziela opinię,
że ich na to stać. A niestety często spojrzenie banku bywa mniej optymistyczne
niż spojrzenie klienta. I pół biedy jeżeli kończy się to tylko na
rozczarowaniu. Gorzej, jeżeli doszło już do zawarcia umowy przedwstępnej i
wpłacenia zaliczki. Odzyskanie tych pieniędzy bywa skomplikowane jeżeli okaże
się, że jednak nie uda się uzyskać od banku wystarczającej kwoty pozwalającej
na finalizację transakcji. Zdolność kredytową można sprawdzić bardzo szybko.
Dla doświadczonego pracownika banku lub pośrednika kredytowego to maksymalnie
kilkanaście minut pracy. I dla każdego powinien być to bezwarunkowo pierwszy
krok w procesie planowania zakupu mieszkania. To jak sprawdzenie pogody przed
wyruszeniem w wyprawę wysokogórską. Wielu klientów wychodzi z założenia, że jak
według ich własnej oceny stać ich na płacenie miesięcznej raty, to bank na
pewno im nie odmówi. To duży błąd, ponieważ istnieje wiele czynników, które
powodują, że zdolność kredytowa może być przez bank obniżona. Oto kilka przykładowych
powodów wpływających na obniżenie zdolności kredytowej:</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- spłacasz aktualnie inne
kredyty? Bank zsumuje ich miesięczne raty i o ich wysokość obniży Twój dochód.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- posiadasz limity kredytowe w kontach
lub na kartach kredytowych? Jeśli tak, to nawet jak nie są wykorzystane, bank
uwzględni je i również obniży Twój dochód. Średnio o kilka procent łącznej
wartości takich limitów.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- poręczyłeś komuś jego kredyt?
Może i postąpiłeś szlachetnie i podałeś komuś pomocną dłoń, ale z punktu
widzenia Twoich starań o kredyt hipoteczny, to błąd. Bank potraktuje taki
kredyt jak Twój własny i ten fakt również wpłynie na obniżenie Twojego dochodu.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- prowadzisz działalność
gospodarczą i masz zobowiązania finansowe na firmę? To często także będzie
miało wpływ na obniżenie Twojego dochodu.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- dostajesz świadczenie 500 plus
lub alimenty na dziecko? Nie licz na to, że bank uwzględni te świadczenia jako
składnik Twojego dochodu. Co najwyżej przyjmie trochę mniejsze koszty
utrzymania rodziny.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- prowadzisz wystawne życie i
miesięczne koszty utrzymania Twojej rodziny są wysokie? Jeżeli przyznasz się
bankowi do wszystkiego, to również będzie to miało negatywny wpływ na Twoją
zdolność kredytową.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- wynajmujesz nieruchomość i
czerpiesz z tego dochód, pracujesz na podstawie umowy o pracę na czas
określony, która wkrótce się kończy lub dopiero co się rozpoczęła, pracujesz
dodatkowo na umowę o dzieło lub zlecenie, prowadzisz od kilku miesięcy
działalność gospodarczą, uzyskujesz dochód z dywidendy, otrzymujesz świadczenie
socjalne? Pamiętaj, że te wszystkie źródła dochodu nie są specjalnie lubiane
przez banki i trzeba spełnić wiele warunków żeby bank przyjął taki dochód do
zdolności kredytowej.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Dodatkowo bardzo ważnym elementem
wpływającym na zdolność kredytową jest długość umowy kredytowej, którą
podpiszesz z bankiem. Im dłuższa umowa, tym niższa miesięczna rata, a im niższa
miesięczna rata, tym wyższa zdolność kredytowa. Obecnie większość banków
udziela kredytów maksymalnie na 30 lat, ale pod warunkiem, że w momencie spłaty
ostatniej raty kredytu, Twój wiek nie przekroczy 70 lat. Jeżeli nie ukończyłeś
jeszcze 40 lat, to dla banku jesteś młody i możesz ubiegać się o najdłuższe
kredyty. Ale jeżeli już ukończyłeś, to musisz liczyć się z ograniczeniami – niestety
człowiek to nie stary samochód sprowadzony z Niemiec, blach nie da się łatwo
przebić, a licznika przebiegu cofnąć…</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Na koniec jeszcze raz wszystkich
zachęcam – przed podjęciem decyzji o zakupie nieruchomości koniecznie sprawdźcie
w pierwszej kolejności swoją zdolność kredytową, a dopiero później odwiedzajcie
dewelopera, agenta nieruchomości, targi nieruchomości i wszystkie inne miejsca,
gdzie można znaleźć i szybko zachwycić się swoim wymarzonym mieszkaniem. Dzięki
temu życie będzie prostsze. Zaoszczędzicie sobie niepotrzebnych rozczarowań,
stresów, kosztów, kłótni z żoną/mężem/partnerem. A jak nie macie czasu na
szukanie osoby, która policzy Waszą zdolność kredytową, to zawsze zapraszam do
kontaktu ze mną.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="margin: 0px;"><span style="font-family: Calibri;"> </span></span></div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com53tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-49955110885680917522018-12-10T19:58:00.000+01:002018-12-10T19:58:29.821+01:00Po przerwie
<br />
<div style="margin: 0px 0px 10.66px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Mój blog obrósł grubą warstwą
kurzu, pojawiło się na nim też kilka pajęczyn… Blisko półtora roku przerwy
zrobiło swoje. Ale właśnie użyłem kilku detergentów, odświeżaczy, płynów
regeneracyjnych i przywróciłem go do stanu używalności. Może jeszcze nie
błyszczy z daleka i nie przyciąga wartościowymi treściami, ale o to zadbam w
kolejnych tygodniach. Niestety – a może to dobrze – będzie trochę monotematycznie.
Skupię się głównie na wszystkim co wiąże się z kredytami hipotecznymi, bo ta
tematyka zajmuje ostatnio najwięcej czasu w moim życiu zawodowym. Mam nadzieję,
że znajdziecie tu trochę praktycznych wskazówek, informacji o nowościach i najważniejszych
zmianach na rynku. Liczę też na pytania i propozycje tematów, o których chcielibyście
poczytać, a na które ja sam nie wpadnę. Oczywiście jak coś mnie podkusi albo
sprowokuje, to od czasu do czasu napiszę też o czymś innym niż hipoteki. Ale to
pewnie nie zdarzy się często. No dobrze, na dziś wystarczy. Zaglądajcie tu
czasem – zapraszam.</span></div>
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike><span style="font-family: Calibri;"></span>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-16511594535392651972017-06-21T14:38:00.000+02:002017-06-21T14:38:50.375+02:00Atrakcyjna promocja kredytu hipotecznego<div style="text-align: justify;">
Właśnie zmieniła się pora roku. Początek lata to czas wyprzedaży w wielu sieciach handlowych. Zjawisko to rzadko dotyczy branży bankowej, ale tym razem jeden z banków postanowił zachować się jak agresywna firma z branży odzieżowej i dość odczuwalnie obniżył na najbliższe dwa miesiące cenę swojego kredytu hipotecznego. Marża na poziomie 1,69%, brak prowizji przygotowawczej i brak produktów dodatkowych generujących koszty, powodują, że tę ofertę można śmiało uznać jako absolutną czołówkę wśród ofert kredytów hipotecznych dostępnych aktualnie na rynku. Ma ona pewne ograniczenia, bo nie można sfinansować nią budowy domu lub zakupu mieszkania na rynku pierwotnym, które nie zostało jeszcze ukończone, ale i tak zdecydowana większość przeprowadzanych transakcji, może być tym kredytem finansowana. Rynek mieszkaniowy ruszył z miejsca, transakcji jest coraz więcej i dobrze, że swoje działania stymulujące rynek podejmują również banki. Mam nadzieję, że podobnych decyzji będzie więcej i banki znowu na poważnie zacną się ścigać na atrakcyjne warunki cenowe.<br />Jeżeli kogoś zainteresuje powyższa oferta i chciałby podyskutować na jej temat bardziej szczegółowo, to serdecznie zapraszam do bezpośredniego kontaktu. Adres mailowy w zakładce "kontakt".</div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-78889252830404868002017-06-18T21:14:00.000+02:002017-06-18T21:14:11.852+02:00Coś dla pracowników Pekao i Aliora
<br />
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Calibri;">W
tym roku mamy do czynienia ze zjawiskiem, którego do tej pory w polskiej
bankowości jeszcze nie było. Mam na myśli przejmowanie przez skarb państwa lub
powiązane z nim spółki, dużych banków. Na pierwszy ogień poszły Pekao SA i
Alior. Zakładam, że wielu pracowników tych banków żyje obecnie w stanie stale
rosnącej niepewności. Zastanawiają się co ich czeka. Tak się składa, że mam
trochę informacji na temat tego jak podobna zmiana warty wyglądała w innej,
całkiem dużej instytucji finansowej i poniżej napiszę kilka swoich przemyśleń.</span></div>
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Calibri;">To
czego możecie być pewni to duże zmiany. W obu bankach jest wiele atrakcyjnych
stanowisk, dlatego jest też wielu chętnych, podobnych do osławionej ostatnio
pani Sadurskiej, którzy już przebierają nóżkami i wyobrażają sobie jak to za
chwilę zostaną tłustymi kotami. Jeżeli któregoś dnia zobaczycie na korytarzach
swoich biur śmiesznych, starszych panów z wąsami i w koszulach z krótkimi
rękawami, to będzie to znak, że proces zmian należy uznać za rozpoczęty. Bardzo
szybko zaczną znikać też wasi dotychczasowi szefowie. Cięcie będzie do poziomu
dyrektorów departamentów. Osoby na niższych stanowiskach mogą w większości spać
spokojnie. Kilku członków zarządu i dyrektorów kluczowych departamentów też
jeszcze przez jakiś czas zachowa swoje posady – musi przecież być ktoś, kto wie
jak zalogować się do systemów i dbać na co dziś o kluczowe obszary
funkcjonowania banku. Spodziewajcie się także kilku „testów na lojalność”. Jak
któregoś dnia dostaniecie maila, że nowy zarząd banku organizuje wyjazd do
Lichenia żeby pomodlić się w intencji prawidłowego funkcjonowania banku i
zdrowia jego pracowników, to będzie to właśnie taki test. Wy będziecie mieli z
tego bekę, ale ta beka może się szybko obrócić przeciwko wam. Wśród osób
pracujących na wyższych stanowiskach znajdą się na pewno tacy, którzy będą
chcieli przypodobać się nowej władzy. Znam taki przykład i raczej nie polecam
tej drogi. Gość chcąc ratować stanowisko zapisał się do PiS-u, chodził na
jakieś spotkania partyjne, miesięcznice, oczywiście grzecznie pojechał do
Lichenia, a na końcu i tak go wyrzucili, bo okazało się, że szwagier którejś z
wpływowych osób z kierownictwa partii, albo inny pociotek, bardziej zasługuje
na pensję tego zwolnionego i zupełnie nie miało znaczenia, że bankowość to dość
obca mu dziedzina.</span></div>
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Calibri;">Zauważyć
również trzeba, że zupełnie nie mają się o co martwić pracownicy oddziałów.
Ktoś przecież musi zarobić i zapracować na chwałę nowych panów. W Aliorze to
nawet pewnie będzie można odetchnąć z ulgą, bo presja na wynik i oczekiwania,
delikatnie mówiąc, do niskich tam nie należały... Kilka osób poważne urazy
psychiczne leczy do dziś. Będzie trochę lżej, ale pojawią się w zamian inne
problemy. Nowa władza będzie czuła się w obowiązku żeby trochę pozmieniać w
dotychczasowych zasadach. A że w większości o bankowości pojęcie będą mieli
mgliste, skończy się na tym, że oferowane przez bank produkty będą mocno
oderwane od rzeczywistości, polityka kredytowa nielogiczna, co w skrajnym
przypadku doprowadzi do spadku sprzedaży głównych produktów o jakieś 70-80%.
Ale na to będziecie już patrzeć z perspektywy pracy w innej firmie i zapewne
innej branży. Bo bank was nie zwolni, ale większość z was sama dojdzie do
wniosku, że dobra zmiana to przede wszystkim dobry czas na zmianę pracodawcy.</span></div>
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-137570048268896602017-04-13T14:05:00.001+02:002017-04-13T14:05:37.894+02:00Płacisz za swoje konto bankowe? A po co...?
<br />
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Temat darmowych kont bankowych
był już poruszany mnóstwo razy w różnych miejscach, ale ponieważ nadal wiele
osób świadomie ponosi wysokie koszty korzystania ze swoich rachunków, postanowiłem
pokazać na przykładzie banku ING, jak mieć całkiem dobre konto i nie płacić za
nawet złotówki.<br />
Banki nie chcą się z nami dzielić swoimi zyskami, co widać najlepiej analizując
aktualne tabele oprocentowania depozytów i kont oszczędnościowych, dlatego
uważam, że każdy klient powinien podjąć wyzwanie rzucone przez banki i zrobić
wszystko żeby jego bank również nie dostawał od niego pieniędzy. Będzie
sprawiedliwie, symetrycznie i zgodnie z zasadami fair play. Idąc do banku i
informując doradcę w oddziale o chęci otwarcia konta, z dużym
prawdopodobieństwem otrzymamy od niego propozycję takiego rachunku, który na
pewno uderzy nas po kieszeni. Będzie tak, bo takie rachunki zaliczają się do
realizacji planu sprzedaży doradcy, bo sprzedaż takich rachunków wymuszają na
nim jego przełożeni – zarządzanie sprzedażą w wielu bankach nadal nacechowane
jest mobbingiem i absurdalną wysokością planów sprzedaży, więc taka postawa
pracowników oddziałów nie powinna dziwić. Nie wiem jak to wygląda w ING, być
może tam jest normalnie. Zakładam jednak, że wchodząc do oddziału, na początek
usłyszymy propozycję „Konta Komfort”, czyli takiego, za które co miesiąc trzeba
będzie zapłacić 12 złotych. O tym koszcie usłyszymy na końcu i pewnie dopiero
jak się o to sami dopytamy, bo wcześniej usłyszymy o darmowych bankomatach,
przelewach, wpłatach i wypłatach, itd. Oczywiście nie ma w tym nic złego, każdy
klient na końcu sam podejmuje decyzję czy chce z czegoś skorzystać czy nie i
nie jest istotne czy jest właśnie w sklepie rtv, salonie samochodowym czy w
banku. Od zawsze jest tak, że sprzedawca w pierwszej kolejności zadba o interes
firmy, którą reprezentuje, a dopiero później o interes klienta, operując przy
tym słowami, które oczywiście będą dawały złudzenie odwrócenia tej zależności.
Dlatego idąc do ING należy poinformować pracownika oddziału o chęci otwarcia
konta „Direct” wraz z kontem oszczędnościowym. Oba te rachunki nie mają opłat
za ich prowadzenie. Otwierając oba unikamy konieczności ponoszenia opłaty za
wpłatę pieniędzy na konto direct w wysokości 9 złotych (opłata dotyczy również
wypłat w oddziale), ponieważ dokonując wpłaty na konto oszczędnościowe żadnej
opłaty już nie ma. Środki pomiędzy rachunkiem oszczędnościowym a kontem direct
można następnie przelać w ciągu kilku sekund przez Internet lub korzystając z
aplikacji mobilnej w telefonie. Mając już pieniądze na rachunku direct można
zrobić przelew, który jest zawsze bezpłatny. Można również wypłacić je w
bankomatach – bezpłatnie w bankomatach ING lub Planet Cash (z tego co ustaliłem
również w bankomatach banku BGŻ BNP Paribas - czy jak tam ten bank się teraz
nazywa - ponieważ ich obsługuje właśnie Planet Cash). Można wreszcie płacić
kartą w sklepach i jeżeli suma transakcji w miesiącu przekroczy 300 złotych, to
karta również będzie bez żadnych opłat. 300 złotych to nie jest dużo, ale jak
ktoś nie chce mieć nad sobą tego warunku i uniknąć ryzyka poniesienia
miesięcznej opłaty za kartę w wysokości 7 złotych, to może z karty zrezygnować,
a płatności w sklepach i wypłaty z bankomatów realizować za pomocą Blik’a,
który jest bezpłatny. Do tego wszystkiego należy jeszcze dodać, że bankowość
internetowa ING oraz ich aplikacja mobilna są proste w obsłudze, a także mają
nowoczesny i przyjazny wygląd.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Podsumowując – opisałem powyżej
jak można posiadać w pełni funkcjonalne konto i nie dać zarobić bankowi ani
złotówki. Oczywiście mam tu na myśli zarobek bezpośredni, w postaci kosztów
związanych z prowadzeniem konta, bo w sposób pośredni bank i tak swoje zarobi.
W podobny sposób można wyzerować koszty (lub chociaż znacznie je zredukować)
także w innych bankach, trzeba tylko zagłębić się trochę w oferty, tabele opłat
i prowizji lub poczytać opinie na forach i blogach o tematyce finansowej. To
nie jest duży wysiłek, a zaoszczędzone w taki sposób pieniądze w skali roku
mogą się zamienić w całkiem sporą kwotę.</span></div>
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-84182370268401514172016-12-28T16:18:00.000+01:002016-12-28T16:18:47.533+01:00Kredyty hipoteczne - LTV w 2017 roku (ściągawka)<div style="text-align: justify;">
Zaczynamy zaraz 2017 rok, a to oznacza, że wszystkie osoby zainteresowane zaciągnięciem kredytu hipotecznego, kolejny raz zmierzą się ze zmianami zasad wyznaczania maksymalnego LTV. Oczywiście od pewnego czasu banki mają już metody obejścia przepisów narzucanych przez instytucje regulujące rynek, ale zawsze styczeń przynosi większe lub mniejsze zmiany w poszczególnych ofertach, dlatego poniższa ściągawka może okazać się pomocna. Według mojej wiedzy maksymalne LTV w największych bankach w 2017 roku będzie wyglądało następująco:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
90% - Alior, BZ WBK, Getin, Millennium, Pekao SA, PKO BP (bank hipoteczny), Raiffeisen, Deutsche Bank</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
80% - ING, BGŻ BNP Paribas, Citibank, BOŚ, Eurobank</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-2946206820634962852016-12-08T15:55:00.000+01:002016-12-08T15:55:23.983+01:00Pożyczka hipoteczna z marżą 2,9%
<br />
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Żyjemy w czasach, w których banki
mają w zwyczaju raczej podwyższać ceny swoich usług niż je obniżać. Dlatego z
tym większym pozytywnym zaskoczeniem odnotować należy fakt, że znalazł się bank, który
dość znacząco na tle konkurencji, obniżył cenę oferowanej przez siebie pożyczki
hipotecznej. W ramach tej oferty marża wynosi 2,9%, prowizja 1,9%, LTV 70%, a maksymalny okres trwania umowy to 20
lat. Co ważne – nie ma też obowiązku wykupu żadnych ubezpieczeń, programów
inwestycyjnych i innych temu podobnych „atrakcji”. Być może jest to próba
ratowania przez bank wyniku rocznego i napompowania kolejki wniosków, ale jaki
to by nie był powód, na pewno warto zainteresować się tym produktem, jeżeli
ktoś właśnie szuka względnie taniej gotówki na dowolny cel lub korzystnego
skonsolidowania już posiadanych kredytów. Więcej informacji na temat oferty można
znaleźć pod tym <a href="http://fincredo.pl/pozyczka-hipoteczna-z-marza-244937,54.html" target="_blank">linkiem</a>.</span></div>
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"><br /></span></div>
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-89855755303217838032016-12-02T17:22:00.000+01:002016-12-02T17:22:17.300+01:00Jak wybierać kredyt gotówkowy przed świętami<br />
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "calibri";">Grudzień i tygodnie poprzedzające
święta, to zawsze najbardziej gorący okres na rynku kredytów gotówkowych. To w
tym czasie banki wykręcają najlepsze wyniki sprzedażowe i starają się nadrobić
zaległości z poprzednich miesięcy. Jest to także okres, kiedy najczęściej
żyjemy w dużym pośpiechu i często brakuje czasu na dokładną analizę
podejmowanych decyzji. Dotyczy to również decyzji o wyborze kredytu, a ponieważ
banki doskonale o tym wiedzą, to bezlitośnie to wykorzystują i dobrze na tym
zarabiają. Dlatego warto pamiętać o kilku prostych wskazówkach. Kiedyś już ten
temat poruszałem, ale ponieważ znowu zyskał na aktualności, to warto kilka
informacji przypomnieć. Oto te najważniejsze:</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "calibri";">- Jeżeli zobaczysz w telewizji
reklamę kredytu gotówkowego, to nigdy nie idź do banku, który się w ten sposób
reklamuje. Te kredyty zawsze są najdroższe, nawet jeżeli marketingowcy tak
wymyślili przekaz, że wydawać się może, że mamy do czynienia z najbardziej
atrakcyjną ofertą w dziejach ludzkości.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "calibri";">- Nigdy nie korzystaj z ubezpieczenia,
które bank będzie starał się wcisnąć na siłę do kredytu. Najczęściej są to
drogie wydmuszki, które nie dają żadnej sensownej ochrony, za to dają wysoki
przychód dla banku i dlatego pracownicy banków są wręcz przymuszani przez
swoich przełożonych do sprzedaży tych ubezpieczeniowopodobnych wynalazków.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "calibri";">- Nigdy nie pożyczaj pieniędzy od
firm pożyczkowych. Pieniądze dostaniesz tam szybko i łatwo, ale jednocześnie
tak drogo, że określenia frajer i idiota będą najbardziej łagodnymi, którymi będzie
można Cię nazwać.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "calibri";">- Jeżeli nie planujesz bardzo
dużych wydatków i jednocześnie planujesz szybko spłacić swoje zadłużenie,
zawnioskuj w banku o kartę kredytową. Oprocentowanie będzie takie jak przy
kredycie gotówkowym, ale dużo zaoszczędzisz na prowizji przygotowawczej.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "calibri";">Na koniec jeszcze kilka
rekomendacji, które mogą okazać się pomocne przy wyborze kredytu na święta.
Śledząc oferty nie znalazłem żadnej, która rzuca na kolana, ale w kilku przypadkach
nie wyglądają one źle. W mBanku przedłużono na grudzień promocję cenową. Zasada
jest prosta – im większa kwota, tym niższe oprocentowanie, im krótszy okres
kredytowania, tym niższa prowizja przygotowawcza. Kilka praktycznych rozwiązań
można znaleźć w Raiffeisenie – w tym banku na sensowny kredyt mogą liczyć osoby
posiadające umowę o pracę na czas określony. Wystarczy, że umowa jest na okres
dłuższy niż 6 miesięcy wprzód i już można złożyć wniosek o kredyt do 100
tysięcy złotych na okres 120 miesięcy. Do tego podobno nie zwracają uwagi na
ilość zapytań w BIK wykonanych w ciągu ostatnich 30 dni. Nie ma także żadnego
okresu karencji przy rozdzielności majątkowej, która dla wielu osób staje się
coraz częściej jedyną drogą do uwolnienia zdolności kredytowej. No i ostania
rekomendacja – Bank Pocztowy – tu oferta cenowa jest kiepska, ale ten bank może
okazać się wybawieniem dla osób prowadzących działalność gospodarczą krócej niż
rok. Wniosek kredytowy na kwotę do 30 tysięcy złotych można złożyć pokazując
wyniki finansowe jedynie za okres ostatnich 6 miesięcy.</span></div>
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "calibri";"><br /></span></div>
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "calibri";">Potrzebujesz pomocy przy wyborze kredytu gotówkowego? Kliknij <b><a href="http://fincredo.pl/kontakt,1.html" target="_blank">tutaj</a></b> i napisz swoje oczekiwania.</span></div>
<div style="margin: 0px 0px 11px; text-align: justify;">
<span style="font-family: "calibri";"><br /></span></div>
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-44269922801452275662016-08-31T14:48:00.001+02:002016-08-31T14:48:16.413+02:00Deutsche Bank jak ekskluzywna taksówka<div style="text-align: justify;">
Wsiadając do taksówki już za samo trzaśnięcie drzwiami nalicza się nam opłata. Tak było od zawsze i pewnie nadal będzie. Na podobny pomysł wpadł swego czasu Deutsche Bank, który dla swoich klientów składających wnioski o kredyt gotówkowy wprowadził dodatkową opłatę w wysokości 1200 pln. Tak po prostu. Czy ktoś brał kredyt na 10 tysięcy pln czy na 100 tysięcy pln, płacił 1200 pln. Oczywiście oprócz tego również prowizję przygotowawczą naliczaną procentowo, a jak był naiwny to jeszcze wciskano mu ubezpieczenie. Od 4 września bank idzie o krok dalej. Od tego właśnie dnia opłata przygotowawcza wynosić będzie 1400 pln. W ten oto sposób kredyt gotówkowy Deutsche Banku stał się wręcz dobrem luksusowym, za które trzeba płacić jak za szwajcarski zegarek z limitowanej serii, albo za nocleg w apartamencie dla vip-ów w prestiżowym hotelu. Brawo dla banku za oryginalność. Takich opłat nie ma nikt inny na rynku. Mam jednak nadzieję, że klienci okażą się na tyle rozsądni, że będą tę ofertę już na starcie wyrzucać do kosza. Ja na pewno ją odradzam. W tym roku kredyty gotówkowe są bardzo drogie, to fakt. Ale w ostatnich tygodniach pojawiły się na szczęście w kilku bankach oferty z trochę niższymi cenami od wcześniej obowiązujących, dlatego tym bardziej warto omijać Deutsche Bank szerokim łukiem i po kredyt udać się gdzie indziej.</div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-83950080781138370482016-07-28T17:15:00.000+02:002016-07-28T17:15:30.016+02:00Dobry kredyt hipoteczny - tak, jeszcze takie istnieją
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Od czego wiele osób rozpoczyna
szukanie kredytu hipotecznego? Od sprawdzenia oferty w banku, z którego usług
korzystają, ewentualnie od sprawdzenia dostępnych ofert w biurze sprzedaży
dewelopera lub agencji, która pośredniczy w sprzedaży nieruchomości. A to błąd,
często nawet duży. Może on być bardzo kosztowny, ponieważ na przestrzeni
kilkudziesięciu lat, a na taki okres najczęściej zaciągane są kredyty
hipoteczne, każda różnica w racie, nawet o pozornie drobne 100 czy 200 złotych,
w końcowym podsumowaniu zamieni się w grube tysiące. Dlatego warto szukać,
pytać gdzie tylko się da, przekopywać Internet, a na końcu jeszcze maksymalnie
negocjować wybraną ofertę. Ja wiem, że dla wielu osób kredyt hipoteczny to
czarna magia i droga przez mękę. Wiem że to skomplikowany produkt, z którego
korzysta się co najwyżej kilka razy w życiu, a najczęściej tylko raz. Wiem też,
że wiele osób pochłoniętych pracą i codziennymi obowiązkami najzwyczajniej nie
ma siły, czasu i ochoty żeby jeszcze edukować się w temacie kredytów
hipotecznych. Co nie zmienia faktu, że warto to zrobić. Dlatego skoro już tu
trafiłeś, to znaczy, że jesteś jedną z tych osób, która postanowiła jednak zgłębić
temat hipotek trochę bardziej szczegółowo niż to ma miejsce zazwyczaj. Gdybyś
nią nie był, to nie trafiłbyś na peryferia Internetu, na których znajduje się
ten blog (istnieje jeszcze szansa, że jesteś z branży finansowej i regularnie czytasz
tego typu blogi – pozdrawiam </span><span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span><span style="font-family: Calibri;">
). Skoro zatem już tu jesteś, to mam dla Ciebie nagrodę w postaci oferty
kredytu hipotecznego, którą oceniam bardzo pozytywnie i którą w podobny sposób
oceniają klienci, z którymi o niej rozmawiam. Co to w ogóle znaczy, że kredyt
hipoteczny jest dobry? Jak dla mnie – ma atrakcyjną cenę, nie ma żadnych
obowiązkowych, doklejonych śmieci w postaci ubezpieczeń, programów
inwestycyjnych i temu podobnych „korzyści”, a do tego ma normalną umowę
pozbawioną dziwnych zapisów napisanych wyszukanym prawniczym bełkotem. I taki
właśnie jest kredyt, który za chwilę opiszę. Oczywiście nie wykluczam, że
gdzieś na rynku można znaleźć lepszą ofertę, lub będąc świetnym negocjatorem
zapewnić sobie korzystniejsze warunki. Mam też świadomość, że jeszcze jakiś
czas temu atrakcyjność poniższej oferty zapewne byłaby średnia, jednak przy
obecnej polityce cenowej wielu banków, w mojej ocenie jej obecność na rynku
należy docenić.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">No dobrze, pora przejść do konkretów.
Oto podstawowe parametry oferty:</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">1.</span><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="font-family: Calibri;">Cena.
Ten kredyt ma prostą konstrukcję cenową. Jest marża w wysokości 1,79% i jest
prowizja przygotowawcza 1,5%. I już, to tyle. Czy bank chce czegoś w zamian?
Tak, chce żeby dochód netto wnioskodawcy (lub suma dochodów wnioskodawców)
wynosił min. 5000 pln netto. To nie są wygórowane oczekiwania, tym bardziej, że
nie ma obowiązku przelewania całości wynagrodzenia na konto, choć minimalną
kwotę, którą należy co miesiąc konto zasilić, bank wyznaczy.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">2.</span><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="font-family: Calibri;">Możliwość
obniżenia marży. Jeżeli klient dysponuje oszczędnościami i postanowi przenieść
je do banku przed uruchomieniem kredytu, to może liczyć na to, że jego marża
będzie niższa. Maksymalnie o 0,35%.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">3.</span><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="font-family: Calibri;">Maksymalne
LTV – 80%</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">4.</span><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="font-family: Calibri;">Minimalna
kwota kredytu – 300.000 pln</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">5.</span><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="font-family: Calibri;">Maksymalny
okres kredytowania – 30 lat</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">6.</span><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="font-family: Calibri;">Przeznaczenie
kredytu – zakup mieszkania lub domu na rynku pierwotnym lub wtórnym. W
przypadku rynku pierwotnego nieruchomość musi być ukończona w min. 90%.
Niestety bank nie udziela kredytów na zakup działki ani na budowę domu</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt 36pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">7.</span><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="font-family: Calibri;">Źródła
dochodu – standardowe, jak w większości banków</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt 36pt; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">8.</span><span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="font-family: Calibri;">Istnieje
również możliwość zaciągnięcia pożyczki hipotecznej – marża 3,50%, prowizja
przygotowawcza 1,90%</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Pewnym minusem może być fakt, że
tym kredytem nie można sfinansować budowy domu ani zakupu działki. Jednak
patrząc na rynek, wciąż mocno dominują transakcje zakupu gotowych lokali,
dlatego większość z osób planujących zaciągnięcie kredytu, do tej oferty będzie
się kwalifikować. W tym momencie brakuje jeszcze jednej kluczowej informacji –
jaki to bank. Tego niestety nie mogę napisać. To znaczy mogę, ale nie chcę.
Jeżeli po przeczytaniu tego wpisu znajdą się osoby zainteresowane rozmową na
temat wnioskowania o taki kredyt, to serdecznie zapraszam do bezpośredniego
kontaktu (kliknij <a href="mailto:marcin.adamczyk@fincredo.pl" target="_blank">tutaj</a>). Wtedy o wszystkim porozmawiamy. To nic nie kosztuje, za to można
oszczędzić trochę czasu i na końcu otrzymać taką samą ofertę (a nawet lepszą)
niż samemu odwiedzając oddziały banków. A zapewniam, że dotarcie do tego
konkretnego banku mogłoby być trochę utrudnione, bo nie chwali się on specjalnie
tym, że posiada w swojej ofercie kredyt hipoteczny, nie kojarzy się z tym
produktem i ma dość słabo rozwiniętą sieć sprzedaży. </span></div>
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-47385098713506340142016-07-26T18:20:00.000+02:002016-07-26T18:20:41.437+02:00Wakacje nad Bałtykiem
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Wakacje prawie osiągnęły
półmetek. Niektórzy urlop mają już za sobą, inni dopiero na niego wyjadą, a
jeszcze inni po prostu lato spędzają w domu. Ten rok różni się od poprzednich
tym, że wiele osób postanowiło zrezygnować z wyjazdów zagranicznych i spędzić
swoje urlopy w Polsce. Zamachy terrorystyczne, pucze wojskowe, niepewna
sytuacja gospodarcza lub polityczna w wielu krajach, drogie euro – to powtarzające
się powody rezygnacji z wyjazdów do najbardziej popularnych miejsc z
poprzednich lat. Ok, jestem w stanie to zrozumieć, choć pewnie nie do końca
podzielam wszystkie te obawy. Bo jak słucham o wszystkich zamachach,
katastrofach samolotów i innych tego typu zagrożeniach, to zawsze kusi mnie
żeby sprawdzić, ile ofiar śmiertelnych było ostatnio na polskich drogach. Dziś
to sprawdziłem – od początku lipca do wczoraj w wypadkach samochodowych zginęło
180 osób, a prawie równo 3000 zostało rannych. O tym się nie mówi tak głośno
jak o wjeżdżającej w tłum świętujących ludzi ciężarówce, ale to statystyka
równie przerażająca, bo to przecież dane tylko z trzech ostatnich tygodni.
Dlatego sam nie wiem co jest bardziej niebezpieczne, urlop w kraju czy
zagraniczny wyjazd. Myślę, że jak komuś ma się coś złego stać, to po prostu
jest pechowcem i bez względu na to gdzie spędzi urlop, nieszczęście i tak go
dopadnie. Czasy są jakie są, media trochę podgrzewają atmosferę zagrożeń na
świecie, a ponieważ podświadomie większość ludzi najbezpieczniej czuje się we własnym
domu, więc skorzystał na tym nasz Bałtyk i wszystkie miejscowości wypoczynkowe,
które nad nim leżą. Nie ma dnia żebym gdzieś nie usłyszał lub przeczytał jak to
tłumy opanowały ten rejon Polski i jak to większość miejsc noclegowych jest już
dawno zajęta. Tak się złożyło, że ostatnio osobiście mogłem się przekonać jak
ten nasz Bałtyk „smakuje”, ile kosztuje i co daje w zamian. I teraz krótko
przedstawię swoje spostrzeżenia, podając jednocześnie trochę liczb. </span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Pierwsze wyzwanie, które pojawia
się przed każdym, kto wybrał urlop nad polskim morzem, to podróż. Trzeba tam
jakoś dojechać. Jak ktoś mieszka na północy Polski, to wiadomo – ma łatwiej.
Ale w ekstremalnych przypadkach odległość do pokonania może osiągnąć nawet
700-800 km. Ja jechałem z Warszawy, a celem mojej podróży były okolice Ustki.
Według wytyczonej trasy - około 550 km. Biorąc pod uwagę korki przed bramkami
na autostradzie (w tym roku były mniejsze niż w poprzednich latach), roboty
drogowe i zwykłe postoje (ci, którzy mają dzieci wiedzą o co chodzi), na taką
podróż trzeba zarezerwować około 9 godzin. To wystarczająco dużo żeby stracić
dobry humor, pokłócić się z rodziną i stać się lżejszym o jakieś 250-300 PLN,
bo tyle będzie kosztowało paliwo plus opłaty na autostradach. W drodze
powrotnej będzie podobnie jeśli chodzi o czas i koszty, poziom zdenerwowania
pewnie będzie trochę większy. No dobrze, załóżmy, że podróż macie już za sobą.
Jest duża szansa, że temperatura na miejscu będzie niższa o jakieś 5-10 stopni
w porównaniu do miejscowości, z której przyjechaliście, i że będzie padał
deszcz. To typowe dla naszego nadmorskiego klimatu. Ja taką właśnie sytuację w
tym roku doświadczyłem. W tym miejscu pewnie wielu osobom pojawi się refleksja,
że przecież mogli lecieć do Grecji, lot trwałby 3 godziny, a na miejscu
świeciłoby piękne słońce. Ale jesteście nad Bałtykiem. Jak już się przyzwyczaicie
do pogody, rozpakujecie bagaże i wsłuchacie w odgłosy otoczenia, to z dużym
prawdopodobieństwem dobiegną Was okoliczne dźwięki. Niestety nie będzie to szum
morza ani śpiew słowika, tylko… disco polo, które jest coraz większą plagą
nadmorskich miejscowości. Ale pewnie i do tego można się przyzwyczaić. No
chyba, że będzie to sytuacja, kiedy akurat w ten jeden z nielicznych ciepłych i
słonecznych dni, postanowicie pójść na plażę, rozłożycie sobie leżak, kocyk czy
coś w tym stylu, a kilka minut później tuż obok was rozbije się ze swoim parawanem
grupka ludzi, którzy włączą swoją ulubioną muzykę, a do Waszych uszu popłynie
ona za pośrednictwem przyniesionego przez nich głośnika bluetooth, który
oczywiście podkręcą na maksymalną moc. Jest wielce prawdopodobne, że kilka
minut później będą kolejno odpalać papierosy, bo to również standardowa
rozrywka wielu naszych rodaków wypoczywających na plaży. Jak już nasłuchacie
się disco polo, nawdychacie dymu papierosowego i być może odbędziecie kilkusekundową
krioterapię polegającą w tym przypadku na zanurzeniu stóp w zimnym Bałtyku,
przyjdzie pora na obiad. Oferta barów czy restauracji w wielu miejscowościach
jest bardzo szeroka, ale najczęściej prawie wszędzie taka sama, czyli byle
prosto, szybko, no i oczywiście drogo. Na szczęście czasem trafi się fajne
miejsce, w którym będzie naprawdę ok i na pewno warto takich miejsc poszukać.
Koszt takiej przyjemności dla 4-osobowej rodziny to najczęściej 70-100 PLN. Jak
dodamy do tego jeszcze śniadania, kolacje plus dodatki typu gofry, lody czy
inne zapiekanki, to doliczyć trzeba kolejne 100 PLN. Jeżeli macie dzieci, a nad
morze pojedziecie do dużej lub średniej miejscowości, to atrakcje typu gokarty,
wesołe miasteczka, baseny z kulkami, koniki, cymbergaje, strzelnice i cała
reszta przywiezionego z Chin badziewia, na pewno zabiorą Wam kolejne minimum kilkadziesiąt
złotych. Należy oczywiście też pamiętać, że największym kosztem jest wynajęcie
miejsca, w którym zamieszkacie. Bardzo modne ostatnio stały się drewniane
domki, których powstaje całe mnóstwo i o których można powiedzieć, że mocno
zdominowały nadmorski krajobraz i ofertę noclegową. Taki domek jest na pewno
wygodny, bo ma wszystko co potrzebne do życia na wakacjach, czyli 2-3 pokoje, kuchnię,
łazienkę, czasem fajny taras. Koszt wynajęcia takiego domku w sezonie to 180-300 PLN za dobę, oczywiście w zależności od miejscowości i popularności
danej okolicy.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Podsumowując – tydzień opisanych
powyżej atrakcji to koszt 4-5 tysięcy PLN (pamiętajcie, że z tego dwa dni
spędzicie w podróży). Oczywiście przy założeniu, że nie ma w tym zawartych dużych
szaleństw, tylko raczej umiarkowanie i rozsądne gospodarowanie wydatkami. Czy
pobyt nad Bałtykiem jest tego wart? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć
sam. Z jednej strony otrzymuje się w zamian ładne plaże, czyste powietrze z
dużą zawartością jodu, często fajne okolice. Z drugiej strony trzeba liczyć się
z tym, że można trafić na kiepską pogodę, tłumy ludzi, korki na ulicach, zalewającą
wszystko tandetę, no i sąsiedztwo rodaków, którzy podlewając codzienność dużą
ilością alkoholu, potrafią w czasie wakacji odkryć w sobie nawet najgłębiej
ukryte pokłady prymitywnych zachowań. Ale każdy wybiera to co lubi. Ja osobiście
nad Bałtyk mogę od czasu do czasu pojechać. Warunek jest tylko taki, że trafiam
w jakieś spokojne miejsce, takie typowe zadupie, gdzie można odpocząć i się
wyciszyć. Bo jeżeli ma to być jakaś duża miejscowość, np. Władysławowo, którego
szczerze nienawidzę i które jest dla mnie kwintesencją wszystkiego co najgorsze
nad polskim morzem, to wolę zostać w domu.</span></div>
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-57191920680454755352016-07-20T15:23:00.000+02:002016-07-20T15:23:00.181+02:00Kredyt hipoteczny ze stałym oprocentowaniem - czy warto?
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Ostatnio natknąłem się na
informacje dotyczące oferty kredytu hipotecznego ze stałym oprocentowaniem,
która jest dostępna w BZ WBK. Banki w Polsce rzadko decydują się na dawanie
swoim klientom stałego oprocentowania, a dostępnych na ten temat materiałów też
zbyt wielu nie ma. Dlatego pomyślałem sobie, że warto poświęcić temu tematowi
kilka chwil. Na początek nasuwa się pytanie - czy to w ogóle ma sens? Na
pierwszy rzut oka raczej nie. Oprocentowanie takiego kredytu to 4,15% (dla
pożyczki hipotecznej 5,65%), a na dodatek ten poziom jest gwarantowany przez
bank tylko przez 5 lat. Po tym okresie konstrukcja oprocentowania będzie już
zmienna – Wibor 3M + marża 2% (dla pożyczki hipotecznej Wibor 3M + marża 3,60%).
Ale już po krótkim zastanowieniu się można jednak znaleźć plusy. A już
porównując tę ofertę ze standardową ofertą kredytu ze zmiennym oprocentowaniem
w BZ WBK, można wręcz popaść w zachwyt, ponieważ marża takiego kredytu na dziś
to aż 2,69%. Przyjmując, że aktualnie Wibor 3M wynosi około 1,7%, to łatwo
policzyć, że marża banku przy ofercie ze stałym oprocentowaniem wynosi 2,45%,
czyli o 0,24% mniej niż przy ofercie ze zmiennym oprocentowaniem. W takiej
sytuacji klient nie ma się nad czym zastanawiać, o ile oczywiście poziom
oprocentowania 4,15% jest dla niego satysfakcjonujący. Przez 5 lat będzie spał
spokojnie, a na dodatek po tym czasie otrzyma marżę, którą można uznać za
względnie dobrą, porównując ją z aktualnymi ofertami innych banków.
Przeliczając te warunki na wysokość raty posłużę się przykładem kredytu na 250
tys. PLN na 20 lat. Jeżeli postaramy się o dobrą ofertę kredytu ze zmiennym
oprocentowaniem, to uzyskamy marżę na poziomie 1,8%, a to oznacza, że zapłacimy
co miesiąc około 1450 PLN. W ofercie BZ WBK ze stałym oprocentowaniem, rata
będzie nas kosztować 1535 PLN, czyli o 85 PLN więcej. Po 5 latach różnica
między ratami będzie nieznaczna, bez względu na to jak wówczas będzie
kształtował się Wibor.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Podsumowując – kredyt hipoteczny
ze stałym oprocentowaniem to przewidywalność, stabilizacja i bezpieczeństwo. Z
góry wiadomo ile będzie nas kosztował przez kolejne 5 lat (przy omówionej
powyżej ofercie). Planując budżet domowy jest to na pewno bardzo dobra
wiadomość. Perspektywa braku niespodzianek, którą docenią szczególnie osoby
spłacające wcześniej kredyt we fankach szwajcarskich, musi kusić. Na pewno taki
kredyt to także świetne rozwiązanie dla osób, które zamierzają spłacić go w
całości (lub znacząco nadpłacić) przed końcem okresu trwania umowy, a przy
okazji nie za bardzo wierzą w kolejne spadki stóp procentowych w Polsce. Pięć
lat to patrząc na zwariowane czasy, w których żyjemy, bardzo odległa
perspektywa i na pewno stabilizacja oraz przewidywalność finansowa to cechy,
których każdy człowiek potrzebuje. Bo kto jeszcze 2-3 lata temu spodziewał się,
że będzie w Polsce „dobra zmiana”, która zacznie majstrować przy gospodarce i
innych ważnych obszarach życia publicznego, kto spodziewał się, że Wielka
Brytania postanowi opuścić Unię Europejską, kto spodziewał się, że poważnym
kandydatem na prezydenta USA będzie szalony i nieobliczalny miliarder? A
przecież takich przykładów można znaleźć jeszcze wiele. Dlatego może warto
posłużyć się starym cytatem – w tym szaleństwie jest metoda. Dla wielu osób
zaciągnięcie kredytu hipotecznego to szaleństwo, boją się tego i bronią na
wszelkie sposoby. Ale jak już sposoby się wyczerpią, to metodą na miękkie lądowanie
może być właśnie kredyt ze stałym oprocentowaniem.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Oczywiście niezmiennie zapraszam
do kontaktu wszystkie osoby, które planują zaciągnąć kredyt i szukają fachowego
doradztwa. </span></div>
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-51958692096776783632016-06-28T21:49:00.000+02:002016-06-28T21:49:10.619+02:00Nie ma takiego miasta Londyn<span style="background-color: white;"></span><span style="color: #20124d;"></span><span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span lang="EN-US" style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><span style="background-color: white; color: #20124d; font-family: inherit;">Nie ma takiego miasta Londyn. Od piątku. Na mapie Unii
Europejskiej. Jest Lądek, Lądek Zdrój, ale Londynu już nie ma. Jakże proroczy
okazał się Stanisław Bareja i jego pomysł zaszyty w scenariuszu
"Misia". A przecież film powstał grubo ponad trzydzieści lat temu.
<br />Panuje ostatnio w Europie moda na referenda. O tym w Szwajcarii już
pisałem. Tym razem kilka słów poświęcę obywatelom Wielkiej Brytanii, którzy w
ostatni czwartek ochoczo udali się do miejsc, w których mogli oddać swój głos
za wyjściem lub pozostaniem w Unii Europejskiej. Nie byłoby w tym nic dziwnego,
śmiesznego, smutnego czy głupiego, gdyby nie fakt, że po powrocie do domów,
wielu z nich usiadło do komputerów, odpaliło Google i wklepało hasła w stylu -
co to jest Unia Europejska, co oznacza wyjście z Unii, co to jest Brexit?
Pokazały to statystyki Google zebrane w
czwartek wieczorem i w piątek. A to oznacza, że odsetek idiotów wśród
Brytyjczyków musi być naprawdę duży. A jak idiota idzie głosować i nie wie za
czym głosuje, to z dużym prawdopodobieństwem będzie przeciw. A skoro przewaga
głosów przeciw pozostaniu w Unii wyniosła trochę ponad milion, to można pokusić
się o stwierdzenie, że o dalszych losach narodu brytyjskiego w Europie
zadecydowali idioci. Niestety w Europie to coraz częstsze zjawisko. My Polacy
też je znamy. I to już od dawna. A swoją drogą zaczynam coraz bardziej
rozumieć, dlaczego tak wielu Polaków wyjechało na wyspy i dlaczego tak dobrze
się tam czują...</span></span></div>
<span style="background-color: white;"></span><span style="color: #20124d;"></span><br />
<div style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span lang="EN-US" style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><span style="background-color: white; color: #20124d; font-family: inherit;">Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. Wczoraj Anglia na
Mistrzostwach Europy przegrała z Islandią i odpadła z turnieju, co oznacza dla
niej historyczną kompromitację i wstyd na wiele lat. Nie uważacie, że trochę
przesadzili z tym Brexitem...?</span></span></div>
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike><span style="font-family: inherit;"></span><span style="background-color: #20124d;"></span>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-75101221670488453782016-06-07T13:26:00.000+02:002016-06-07T13:26:46.129+02:00Czym różni się Polak od Szwajcara?
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">W ostatni weekend odbyło się w
Szwajcarii referendum dotyczące dochodu gwarantowanego. Na czym miałby polegać
ten dochód gwarantowany? Otóż co miesiąc każdy obywatel Szwajcarii, bez względu
na osiągany przez siebie dochód, otrzymywałby dodatkowo 2,5 tysiąca franków.
Tak po prostu – za nic. Czyli takie nasze 500 plus tylko sto razy lepsze. I jak
zagłosowali Szwajcarzy w referendum? 76,9% głosujących było przeciw temu
pomysłowi. Opowiedzieli się za tym, że nie chcą tych pieniędzy. A dlaczego? Bo
byłoby to niekorzystne dla ich gospodarki. I tu nasuwa się pytanie – czy wyobrażacie
sobie taką sytuację w Polsce? Przecież gdyby u nas taki pomysł został poddany w
głosowaniu, to za jego przyjęciem opowiedziałoby się jakieś 98%, a frekwencja
pobiłaby wszelkie dotychczasowe rekordy. Po ogłoszeniu wyników połowa
społeczeństwa poszłaby się upić, a jak już by wytrzeźwieli, to poszliby do
swoich pracodawców i złożyli wypowiedzenia z pracy. Bo u nas przeważa opinia,
że trzeba być frajerem żeby nie brać czegoś, co dają za darmo i trzeba być
frajerem żeby pracować, jak jest ktoś, kto daje kasę na utrzymanie. Jeżeli
jakaś firma działająca w Polsce ogłasza, że musi przeprowadzić zwolnienia
grupowe i pyta swoich pracowników czy są wśród nich chętni, którzy zgodzą się
na rozwiązanie swojej umowy w zamian za odpowiednio wysoką odprawę, to
najczęściej chętnych jest więcej niż stanowisk pracy przewidzianych do
likwidacji… Polak największą satysfakcję czerpie z cwaniakowania i dochodzenia
na skróty do celu. Tu nikt nie docenia tych, którzy ciężko pracują i osiągają
sukcesy, tak samo jak nikt nie interesuje się tym co będzie za miesiąc, rok, 10
lat. Skoro gospodarka przez tyle lat nie upadła to i przez kolejne lata nie
upadnie, po co się tym przejmować. A przecież to wcale nie jest takie pewne… I
kiedyś wszyscy możemy się mocno zdziwić… Warszawę od Zurichu dzieli trochę
ponad 1000 km. Ale mentalnie Polaków od Szwajcarów dzielą lata świetlne.
Niestety…</span></div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-54422703881834293432016-05-18T16:26:00.000+02:002016-05-18T16:26:13.378+02:00Przemyślenia na temat chwilówek
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Rzadko w tym miejscu poruszałem temat
szybkich pożyczek. Ich fanem nigdy nie byłem i jeżeli już dotykałem tej kwestii
to tylko po to, żeby ostrzec przed konsekwencjami związanymi z ich zaciąganiem.
Tym razem pozwolę sobie skomentować kilka tekstów, które ostatnio w krótkim
odstępie czasu przeczytałem. Główny wniosek mam taki, że czas najwyższy
uporządkować ten rynek, bo urósł za bardzo i za szybko i to jest ostatni moment
żeby zastosować odpowiednie regulacje, które powstrzymają dalszy jego rozwój.
Podobno w 2015 roku wartość udzielonych pożyczek osiągnęła poziom 5 miliardów
złotych. To bardzo dużo. Biorąc pod uwagę poziom intelektualny polskiego
społeczeństwa można śmiało przyjąć założenie, że spora liczba osób właśnie dobija
do dna i szykuje się na nadchodzące szybkim krokiem spotkanie z komornikiem.
Jeszcze większa grupa pewnie w podobne kłopoty wpadnie już wkrótce. Chwilówki
dobiją i doprowadzą do bankructwa każdego kto nie jest odpowiedzialny i kto
beztrosko z nich korzysta. A że firmy je oferujące zatrudniają coraz lepszych
fachowców, to i sposoby pozyskiwania klientów będą coraz skuteczniejsze i
profesjonalnie przygotowane. Kiedyś firmę oferującą łatwe pożyczki zakładał
typowy Seba w dresie, który miał nadmiar gotówki pochodzącej z szemranych
interesów i mgliste pojęcie o prowadzeniu poważnego biznesu (potrafił jednak
szybko i skutecznie windykować). Dziś w wielu przypadkach na ich czele stoją fachowcy,
często menadżerowie mający wieloletnie doświadczenia w bankowości, która jak
wiadomo w ostatnim czasie masowo ogranicza zatrudnienie. Firmy pożyczkowe stały
się dla tych osób idealną przystanią i miejscem na przeczekanie trudnych czasów,
a przy okazji szansą na zarobienie dużych pieniędzy. A to oznacza, że w tym
roku pożyczek udzielą w jeszcze większej kwocie, a tempo wzrostu firm pożyczkowych
i ich siła rynkowa również pójdą w górę. I dlatego jest ostatni moment na to
żeby coś tym zrobić, konkretnie mam tu na myśli rolę państwa, które jest
pochłonięte wojną polityczną, a nie dostrzega realnych zagrożeń. Swojej roli w
tej sprawie niestety nie odgrywają też media, które w ramach różnych kampanii
społecznych powinny uświadamiać ludzi czym grozi korzystanie z pożyczek
oprocentowanych na lichwiarskich warunkach. Dziś pokazują tylko sytuacje kiedy
przez pomyłkę komornik zabierze traktor sąsiadowi dłużnika i robią z tego
sensację, ale już nikt nie skupia się nad tym w jaki sposób te długi powstały.
A może właśnie przez chwilówki? Może ktoś jedną wziął, nie miał z czego spłacić
więc wziął dwie następne żeby spłacić tę pierwszą, w której odsetki podwoiły
lub potroiły kwotę zadłużenia, a potem wziął jeszcze piątą, dziesiątą i
dwudziestą? Pewnie jak dojdzie do kilku samobójstw z tego powodu, to wtedy się
o tym dowiemy z serwisów informacyjnych, bo to takie newsy mają dużą
oglądalność i klikalność, tylko że wtedy będzie już trochę za późno na
dostrzeganie zagrożenia. Bez odpowiednich przepisów regulujących rynek szybkich
pożyczek i bez odpowiedniej edukacji ludzi już niedługo chwilówki będą równie
poważnym problemem społecznym jak alkohol, narkotyki, hazard czy inne
dopalacze. A dostępność do tych „łatwych” pieniędzy staje się niestety coraz większa. Do
tego stopnia, że kilka dni temu automaty udzielające pożyczek stanęły nawet na
stacjach metra w Warszawie. Na szczęście szybko się opamiętano i je usunięto,
ale jak ktoś zadał sobie trud żeby zainwestować w takie urządzenia, to
spodziewam się, że za chwilę staną one na stacjach benzynowych, w centrach
handlowych, w klubach nocnych, na deptakach w popularnych miejscowościach
wakacyjnych, itp. Reakcja władz metra czy też ostatnia decyzja Google blokująca
już niedługo możliwość reklamowania chwilówek poprzez wyszukiwarkę to pozytywne reakcje, oby było
takich jeszcze więcej, ale to niestety wciąż zbyt mało żeby powstrzymać machinę,
która już mocno się rozpędziła i która pozbawiona kontroli będzie coraz
częstszą przyczyną ludzkich dramatów… </span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"><br /></span></div>
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-53722622451278265282016-04-25T16:04:00.001+02:002016-04-25T16:04:56.736+02:00Kredyt gotówkowy - kilka wskazówek dotyczących wyboru banku
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Wiosna to czas, kiedy kredyty
gotówkowe cieszą się znowu większym zainteresowaniem. Znowu większym, bo
początek roku zawsze powoduje spowolnienie po świątecznych szaleństwach
zakupowych. Od marca-kwietnia ruch ponownie robi się większy, dlatego
pomyślałem, że napiszę Wam kilka wskazówek. Jak zatem sprawnie znaleźć odpowiedni
dla siebie kredyt gotówkowy? Oczywiście najlepiej w tym celu <a href="http://fincredo.pl/kontakt,1.html" target="_blank">skontaktować się z nami</a>, bo my to zrobimy szybko i profesjonalnie, a klient na końcu dostanie
dobrą ofertę, po drodze nie przejmując się formalnościami. Ale jeżeli ktoś jeszcze
nie przekonał się do doradztwa kredytowego prowadzonego w poważny sposób i woli
samemu tracić czas na żmudne poszukiwania oferty, to poniżej zamieszczam kilka
podpowiedzi, które mam nadzieję ułatwią życie. Nie obejmują one parametrów
cenowych, a odnoszą się bardziej do profili klientów i cech kredytów, które
bardzo różnie są traktowane przez poszczególne banki. Czyli dają informacje, do
których oczywiście samemu można dotrzeć, ale może zając to dużo czasu. No to
teraz w punktach:</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- Masz kiepski BIK? Albo coś Ci
odbiło i nabrałeś chwilówek, które teraz chcesz skonsolidować? Idź do Aliora. Będzie
drogo, ale szanse na kredyt na pewno większe niż w innych bankach</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- Pracujesz za granicą i
zarabiasz w innej walucie niż PLN? Po kredyt idź do Pekao SA.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- Masz już baaaardzo dużo
kredytów, które chcesz połączyć w jeden kredyt? Idź do Raiffeisena, w tym banku
konsolidują do 12 zobowiązań.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- Uzyskujesz dochód z wynajmu
mieszkania, ale dzieje się tak od niedawna? W takiej sytuacji rozmawiaj z
mBankiem, ten bank dochód z najmu akceptuje już po 3 miesiącach.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- Pracujesz, uzyskujesz dochód,
ale masz umowę na zastępstwo? Idź do Aliora.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- Jesteś taksówkarzem, prowadzisz
działalność gospodarczą i rozliczasz się na zasadzie ryczałtu lub karty podatkowej?
Tego profilu banki nie lubią, ale jeżeli jesteś jego reprezentantem to zacznij
poszukiwania kredytu od Pekao SA.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- Jesteś rolnikiem? Najbardziej
polubi Cię Getin. Pewnie z czasem okaże się, że Ty go nie polubisz, ale dla
profilu rolnika to dobry kierunek. Getin do liczenia zdolności kredytowej
zaakceptuje faktury, hektary przeliczeniowe, dopłaty z ARiMR.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- Miałeś w przeszłości opóźnienia
w spłatach innych kredytów, które widać w BIK-u? Jeżeli te problemy były
przejściowe i nie narozrabiałeś zbyt mocno to idź do mBanku. Tam raport BIK
analizują tylko za ostatnie 6 miesięcy.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- Chcesz wziąć kredyt, ale nie
chcesz o tym mówić mężowi lub żonie? Wybierz Eurobank, w którym do 50 tys. PLN
zgoda nie jest wymagana.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">- Jesteś obcokrajowcem, ale masz
kartę stałego pobytu i zarabiasz w Polsce? Zacznij poszukiwania kredytu od
Pekao SA.</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Oczywiście można powyższą listę
rozbudować o kolejne punkty, ale na dziś już wystarczy. Jeżeli ktoś poczuł się
pominięty to niech wpisze swoje pytanie w komentarzu lub najlepiej skontaktuje
się bezpośrednio z nami. A jeżeli komuś powyższy wpis pomógł, ale nie chce
złożyć wniosku o kredyt za naszym pośrednictwem, to niech chociaż kliknie w reklamę znajdującą się pod postem </span><span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span><span style="font-family: Calibri;"> </span><span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span><span style="font-family: Calibri;"> </span><span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span><span style="font-family: Calibri;"> </span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<br /></div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-34807390823139337682016-04-21T14:33:00.000+02:002016-04-21T14:33:14.486+02:00Jak zarobić 33% więcej na lokacie w Citibanku
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">33% więcej. Brzmi dobrze, prawda?
Niestety to taki trochę czarny humor z mojej strony, choć wspomniane 33% to
całkowicie prawdziwa informacja, o czym przekonacie się czytając dalej ten
tekst. <br />
Lokata była przez wiele lat tą formą oszczędzania, którą wybierało wielu
klientów banków. Robili tak szczególnie ci klienci, którzy cenią sobie
bezpieczeństwo własnych pieniędzy. Większość takich osób nie ma za dużej wiedzy
na temat inwestowania, dlatego lokata była praktycznie jedynym sensownym
wyborem. Niestety dożyliśmy czasów, kiedy ta forma oszczędzania dotknęła dna. Atrakcyjność
lokat już od dawna jest niska, ale Citibank mi to właśnie jeszcze dobitniej
uświadomił. Otóż decydując się dziś na otwarcie w Citibanku zwykłej lokaty na
okres 1 miesiąca można liczyć na oszałamiające oprocentowanie w wysokości 0,15%
w skali roku… Robi wrażenie? Na pewno. Ale jeżeli ktoś zdecyduje się na
otwarcie lokaty przez Internet i skorzysta z produktu nazwanego przez bank
t-lokata, to może liczyć już na oprocentowanie w wysokości 0,20%. I w ten
właśnie sposób zarobi o 33% więcej w porównaniu ze zwykłą lokatą. Pamiętam
czasy kiedy t-lokata w Citibanku była jedną z najlepiej oprocentowanych lokat
na rynku. Sam z niej chętnie korzystałem, a bank się nią chwalił i promował
gdzie tylko się dało. Ale tak było kiedyś. Dziś ten produkt jest mocnym
potwierdzeniem prawdziwości powiedzenia: bez sensu jak lokata. Oczywiście żaden
bank nie musi dawać atrakcyjnych warunków oprocentowania lokat, może nawet
oświadczyć, że obniża oprocentowanie do zera. I chyba w tym przypadku byłoby
lepiej, gdyby oprocentowanie wynosiło 0%, bo 0,15% tylko drażni i prowokuje do
pisania złośliwych komentarzy… Na koniec dodam jeszcze, że Citibank (a na pewno
jego pracownicy odpowiadający za treści umieszczane na stronie internetowej
banku) też najwyraźniej ceni sobie czarny humor, bo na swojej stronie w opisie
t-lokaty, w zakładce „korzyści” wypisał zalety tego produktu. Pierwsza umieszczona
zaleta wygląda następująco: „Atrakcyjne oprocentowanie, wyższe od standardowych
lokat terminowych”…</span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-35092602934164202792016-02-18T17:17:00.000+01:002016-02-18T17:17:04.425+01:00Jak przygotować się do zaciągnięcia kredytu hipotecznego prowadząc własną firmę
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Prowadzenie własnej firmy w
Polsce to nie jest prosta sprawa. Ma ono na pewno swoje plusy i każdy,
szczególnie ten komu udało się osiągnąć na tym polu jakiś sukces, pewnie to
potwierdzi, ale codzienność bywa często dużo bardziej krętą drogą w porównaniu
z uzyskiwaniem dochodu będąc zatrudnionym na etacie. Ta kręta droga pojawia się
oczywiście również w sytuacji, kiedy osoba prowadząca działalność gospodarczą
postanowi kupić sobie dom, mieszkanie lub działkę i zakup ten będzie chciała
sfinansować kredytem hipotecznym. I tu na dzień dobry pojawia się pierwsza
pułapka. Człowiek przedsiębiorczy potrafi planować swoje wydatki i decyzję o
zakupie nieruchomości podejmie w momencie, w którym dojdzie do wniosku - stać
mnie. Czyli będzie miał świadomość, że to co zarabia pozwoli mu dalej spokojnie
prowadzić firmę i dodatkowo przeznaczyć określoną kwotę na spłatę rat
kredytowych. Człowiek przedsiębiorczy cały czas myśli także o tym jak wykazać
wysokie koszty prowadzenia swojej działalności. A wszystko po to żeby uniknąć
płacenia wyższych podatków, które przecież lepiej omijać, bo to strata
pieniędzy i dlatego też człowiek przedsiębiorczy mechanizmy generowania mniej
lub bardziej prawdziwych kosztów ma opanowane do perfekcji, z czego zresztą
jest dumny. I tu pojawia się najczęstszy problem. A jaki to problem? Brak
zdolności kredytowej. Widziałem już wiele reakcji zaskoczonych ludzi, którzy
mówili: ale jak to, przecież ja dobrze zarabiam, bank na pewno coś źle
policzył, niemożliwe żeby proponowali tak niską kwotę kredytu. Niestety to
możliwe. I niestety w takiej sytuacji na szybko nie da się zbyt wiele zrobić. Dlatego
poprzez ten wpis chciałbym pomóc wszystkim osobom prowadzącym własne firmy w
przygotowaniu się do zaciągnięcia kredytu hipotecznego.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoListParagraph" style="margin: 0cm 0cm 8pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">1.</span><span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";">
</span></span></span></b><!--[endif]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: Calibri;">Minimalny
okres prowadzenia firmy<o:p></o:p></span></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Jeżeli prowadzisz firmę krócej
niż rok to daj sobie spokój z kredytem. No chyba, że jest to kontynuacja pracy,
którą wykonywałeś wcześniej będąc zatrudnionym na etacie lub nowa firma, która
wyodrębniona została z innej firmy, którą wcześniej prowadziłeś. Ale ponieważ
to rzadkie przypadki, dlatego trzeba przyjąć zasadę, że wniosek o kredyt
hipoteczny powinny składać osoby, które swoją działalność prowadzą od minimum
dwóch lat. I to dwóch lat rozumianych jako pełne, rozliczone dwa lata
podatkowe, a nie 24 miesiące kalendarzowe. Bank najczęściej poprosi o książkę
przychodów i rozchodów za pełne miesiące roku bieżącego, PIT za rok poprzedni,
ale często także o PIT za dwa lata wstecz i na tej podstawie wyliczy dochód.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoListParagraph" style="margin: 0cm 0cm 8pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">2.</span><span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";">
</span></span></span></b><!--[endif]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: Calibri;">Sprawdzenie
baz<o:p></o:p></span></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Koniecznie sprawdź swoje raporty
we wszelkich możliwych dostępnych bazach typu <a href="http://fincredo.produktyfinansowe.pl/bik/index.html" target="_blank">BIK</a> czy KRD. Dzięki temu dowiesz
się jak jesteś oceniany jako potencjalny kredytobiorca, a przy okazji będziesz
wiedział czy w bazach nie ma „niespodzianek” typu jakaś dawno zapomniana karta
kredytowa lub taka, o której istnieniu nawet nie masz pojęcia, bo dostałeś ją z
automatu jak kilka lat wcześniej kupowałeś na raty telewizor. To bardzo ważne
żeby w bazach sytuacja wyglądała jak najlepiej, bo to znacznie zwiększa szanse
na kredyt. Sprawdzając bazy na początku swoich starań o kredyt masz czas żeby
ewentualne problemy wyprostować. Pamiętać też należy, że jeżeli w ostatnich 2-3
latach były jakieś opóźnienia w spłatach innych kredytów przekraczające 30 dni,
to szanse na uzyskanie kredytu hipotecznego bardzo zmaleją i nawet jeżeli nie
spadną do zera, to na pewno kredyt będzie miał podwyższoną marżę.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoListParagraph" style="margin: 0cm 0cm 8pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">3.</span><span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";">
</span></span></span></b><!--[endif]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: Calibri;">Dochód,
przychód i koszty prowadzonej działalności gospodarczej<o:p></o:p></span></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Każdy bank lubi kiedy klient
starający się o kredyt ma wysoki i stabilny dochód, najlepiej rok do roku
pokazujący tendencję rosnącą. Wiadomo, że nie zawsze się tak da, ale trzeba robić
możliwie dużo żeby bank w taki sposób klienta prowadzącego własną firmę
postrzegał. Dlatego planując zaciągnięcie kredytu warto skontaktować się z
dobrym doradcą kredytowym i poprosić o wyliczenia, które dostarczą wiedzy na
temat wysokości dochodu, który to dochód pozwoli uzyskać zdolność kredytową na
zakup wybranej nieruchomości. Następnie należy dodać do tych wyliczeń 10-20% i
to postawić sobie z cel na najbliższą przyszłość. Bank będzie opierał się na
średnim dochodzie za okres ostatnich 12-24 miesięcy. Im gorsze wyniki
wykazywało się w przeszłości tym więcej czasu będzie potrzeba na pochwalenie
się dobrym wynikiem. Poprawić wynik jest najłatwiej obniżeniem kosztów i od
tego najczęściej należy zacząć. Optymalnie jest składać wniosek o kredyt
hipoteczny w połowie roku, ponieważ wówczas większość banków poprosi tylko o
PIT za zeszły rok i aktualną książkę przychodów i rozchodów. Planując w taki
sposób złożenie wniosku dajesz sobie szansę na wykazanie większych kosztów
prowadzenia działalności w drugiej połowie roku, kiedy już jesteś szczęśliwym
posiadaczem kredytu i bank już nie sprawdza czy wykazujesz w dokumentach
finansowych dochód czy stratę. A pierwszych kilka miesięcy roku bieżącego daje
także możliwość wykazania odpowiednich wyników w książce przychodów i
rozchodów, która często u kredytobiorców prowadzona jest dość brawurowo i która
jest trudna do sprawdzenia w sposób dogłębny przez banki…<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoListParagraph" style="margin: 0cm 0cm 8pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">4.</span><span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";">
</span></span></span></b><!--[endif]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: Calibri;">Zobowiązania
kredytowe<o:p></o:p></span></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Jeżeli spłacasz już jakieś
kredyty firmowe lub prywatne to zadbaj o to, aby dawały one możliwie jak
najmniejsze miesięczne obciążenia. Im mniej zobowiązań tym wyższa zdolność
kredytowa. Zdolności nie musisz podbijać tylko wyższym dochodem, możesz to
także zrobić obniżeniem dotychczas spłacanych rat innych kredytów. To co się da
po prostu spłać. Jeżeli nie możesz spłacić to postaraj się wydłużyć okresy
kredytów, albo połączyć je w jeden z maksymalnie długim okresem. Jeżeli masz w
firmie kredyt obrotowy to spróbuj zastąpić go <a href="http://fincredo.pl/faktoring,10.html" target="_blank">faktoringiem</a>, który nie będzie
brany pod uwagę przez bank. Jeżeli masz karty kredytowe to zamknij wszystkie
te, z których nie korzystasz i które nie są już potrzebne – limity kart i linii
kredytowych w kontach również obniżają zdolność kredytową. Jeżeli korzystasz
lub planujesz skorzystać z leasingu to pamiętaj żeby był to leasing operacyjny,
bo on będzie traktowany jako koszt prowadzonej działalności w przeciwieństwie
do leasingu finansowego, który bank potraktuje jak zwykły kredyt. I nigdy nie
zgadzaj się na poręczanie kredytów innym osobom, bo będzie to potraktowane
przez bank tak samo jak kredyt, z którego sam byś korzystał. A jeżeli już taki
kredyt poręczyłeś to postaraj się jakoś zgrabnie z tego wycofać.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoListParagraph" style="margin: 0cm 0cm 8pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">5.</span><span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";">
</span></span></span></b><!--[endif]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: Calibri;">Zobowiązania
wobec ZUS i Urzędu Skarbowego<o:p></o:p></span></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Zadbaj o to żeby nie mieć żadnych
zaległości w płaceniu składek i zaliczek. Jeżeli miałeś takie zaległości w
przeszłości i znalazłeś jakieś porozumienie np. z ZUS-em, skutkujące
rozłożeniem długu na raty, to spłać go jak najszybciej. Bank nie może zobaczyć
żadnych niepokojących informacji na zaświadczeniach, które z obu tych
instytucji będziesz musiał pobrać. Takie zaświadczenia mają ważność 30 dni i
najczęściej trzeba je przedstawić bankowi tuż przed uruchomieniem kredytu.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoListParagraph" style="margin: 0cm 0cm 8pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">6.</span><span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";">
</span></span></span></b><!--[endif]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: Calibri;">Historie
rachunków bankowych<o:p></o:p></span></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Bank poprosi o historię rachunku
firmowego i osobistego. Najczęściej za okres ostatnich 6 miesięcy. Zadbaj o to
żeby na tych rachunkach nie pojawiały się informacje o tym wszystkim do czego
nie chcesz się przyznać i o tym co może świadczyć o prowadzeniu rozrzutnego
trybu życia. Pokaż, że robisz zakupy w osiedlowym sklepie, hipermarkecie lub
dwa razy w miesiącu tankujesz samochód. Pokaż, że regularnie opłacasz telefon,
prąd, gaz i czynsz za mieszkanie. Ale już tego, że jadasz w drogich
restauracjach, wyjeżdżasz na egzotyczne wakacje, opłacasz kilka polis na życie,
a dzieci uczęszczają na wiele drogich zajęć dodatkowych, lepiej nie pokazuj i
te płatności wykonuj z rachunku w innym banku, którego nie traktujesz jako swój
główny rachunek i którego historii nie pokażesz. Jeżeli płacisz alimenty, do
których nie chcesz się przyznać lub z jakiegoś powodu z konta pieniądze
ściągnął w formie egzekucji komornik – tego też w historii rachunku bank
zobaczyć nie może.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoListParagraph" style="margin: 0cm 0cm 8pt 36pt; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18pt;">
<!--[if !supportLists]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-family: Calibri;">7.</span><span style="font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font: 7pt/normal "Times New Roman";">
</span></span></span></b><!--[endif]--><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: Calibri;">Portale
społecznościowe<o:p></o:p></span></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Ten punkt dotyczy wszystkich osób
starających się o kredyt bez względu na to czy prowadzą własną firmę czy nie.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ale ponieważ klienci prowadzący własne firmy
są przez banki traktowanie jako ci bardziej ryzykowni, dlatego pozornie
nieistotne szczegóły także mogą stanowić problem. Do tej kategorii należy
zaliczyć wszelkiego rodzaju miejsca w Internecie, gdzie ludzie bez żadnych
hamulców obnażają dużą część swojej prywatności i nie starcza im już wyobraźni
na dojście do prostego wniosku, że to co pokazują w sieci może nie tylko
zachwycić ich znajomych, ale także dostarczyć ważnych informacji chociażby
bankom w trakcie procesu weryfikacji klienta. Portale społecznościowe to
miejsca, gdzie banki chętnie zaglądają i czerpią informacje o swoich
potencjalnych klientach. Dlatego jeżeli jesteś aktywny a takich miejscach lub
masz współmałżonka, który taką aktywnością się wykazuje, to zadbaj o to żeby
wszystkie zbędne treści zlikwidować lub tak ograniczyć do nich dostęp, aby nikt
kogo nie znasz nie mógł się z nimi zapoznać. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Mam nadzieję, że powyższe
wskazówki okażą się przydatne. Oczywiście istnieje jeszcze szereg innych
szczegółów, które warto brać pod uwagę planując złożenie wniosku o kredyt
hipoteczny, ale ponieważ mają one charakter bardziej indywidualny i nie zawsze
dotyczą każdego klienta, w tym tekście pisać o nich już nie będę. Zresztą muszę
też coś zostawić na czas indywidualnej rozmowy lub korespondencji z osobami,
które zainteresują się tą tematyką i które będą chciały <a href="mailto:kontakt@fincredo.pl" target="_blank">skorzystać z mojej pomocy</a>
przy ubieganiu się o kredyt.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri",sans-serif; font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Niezmiennie zachęcam do <a href="http://fincredo.pl/kontakt,1.html" target="_blank">kontaktu z nami</a> i korzystania
z polecanych przez nas produktów kredytowych. </span></div>
<span style="font-family: "Calibri",sans-serif; font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"></span>Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-26861190033587362222016-01-22T13:22:00.001+01:002016-01-22T13:22:45.321+01:00Plotki z rynku<div style="text-align: justify;">
Kilka tygodni temu zamieściłem wpis o podwyższaniu marż kredytów hipotecznych przez banki. Zastanawiałem się w nim jak zachowa się BZ WBK i czy u nich marże również wzrosną. Obstawiałem, że poczekają a tą decyzją aż kurz i emocje związane z podwyżkami opadną i wtedy już bez większego rozgłosu zmiany wprowadzą. I wygląda na to, że tak właśnie się stanie. Podwyżka marż ma stać się faktem prawdopodobnie od początku lutego. Podobno będzie to zmiana o 0,3% i będzie dotyczyła tylko klientów z gorszym scoringiem. Czyli znając życie marża 2,39%, bo taki ma być jej maksymalny poziom w ofercie standardowej, stanie się stałym elementem większości umów kredytowych zawieranych od lutego. Ale trzeba też podkreślić i pochwalić jedną decyzję banku, która weszła w życie od stycznia. Otóż w BZ WBK nadal można wnioskować o kredyt w wysokości 90% wartości nieruchomości, a nie 85% jak teoretycznie nakazują obowiązujące przepisy. Różnicę 5% bank ubezpieczy i sam poniesie koszt takiego ubezpieczenia. To znaczy na pewno ten koszt jest zaszyty w opłatach i marży, a na końcu i tak pokryje go klient, ale marketingowo przekaz wygląda tak, że dodatkowych opłat już od klienta nikt nie pobiera.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Druga informacja dotyczy Deutsche Banku. Od dość długiego czasu jest tam oferta kredytu dla profesjonalistów (KDP). Cieszyła się ona dość dużym zainteresowaniem wszystkich tych klientów, którzy wykonują tzw. wolne zawody (lekarz, prawnik, księgowy, itd.) i którzy mają zarejestrowaną działalność gospodarczą. Wysokie kwoty kredytów, dość niskie marże i prowizje przygotowawcze plus wyliczanie zdolności kredytowej na podstawie estymacji dochodów powodowały, że klienci chętnie do banku po taki kredyt się zgłaszali. Szybki proces (jak na Deutsche Bank to nawet bardzo szybki) i praktycznie zero dokumentów, które często bywają dla klientów trudne do przygotowania. Wszystko fajnie, ale podobno tylko do marca, bo wtedy bank zamierza wyłączyć możliwość ubiegania się o ten kredyt na podstawie estymacji dochodów. Kto zatem planuje zaciągnąć kredyt w najbliższym czasie i należy do grupy profesjonalistów, ten powinien się pospieszyć i złożyć wniosek możliwie jak najszybciej. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście każdemu kto chciałby złożyć wniosek o kredyt czy to w BZ WBK, czy w Deutsche Banku, czy w jakimkolwiek innym banku, chętnie pomożemy doradzając odpowiednie rozwiązania i biorąc na siebie dużą część formalności. Wystarczy skontaktować się z nami i przedstawić swoje oczekiwania. Można to zrobić wypełniając ten <a href="http://fincredo.pl/kontakt,1.html" target="_blank">formularz</a>. Zapraszamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-19204630666526411052015-12-22T17:17:00.000+01:002015-12-22T17:17:19.854+01:00Nie drażnić lwa
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Rzadko w tym miejscu zdarza mi
się stawać w obronie banków, ale tym razem to zrobię. Choć może nawet bardziej,
a na pewno w równym stopniu, będzie to obrona zdrowego rozsądku. Od dwóch dni
obserwuję zamieszanie dotyczące ING Banku Śląskiego powstałe po tym jak ich „twarz”,
czyli Marek Kondrat, wziął udział w sobotniej demonstracji Komitetu Obrony
Demokracji. To całe oburzenie, namawianie do zamykania rachunków (swoją drogą
ciekawe, że nikt nie straszy, że w ramach protestu spłaci swój kredyt przed
terminem), krytyka aktora – jak dla mnie to po prostu zwykła żenada i
kompromitacja ludzi wyrażających takie opinie. Ale z drugiej strony to też powód
do kolejnej refleksji i zastanowienia się w jakim kraju żyjemy i kim jest część
ludzi, których każdego dnia mijam na ulicy. Od dwudziestu pięciu lat żyję w
przekonaniu, że w Polsce panuje wreszcie normalność, mająca wiele niedoskonałości
będących konsekwencją 40 lat wyniszczania przez komunę, ale jednak normalność.
Doceniam fakt, jak bardzo zmieniło się życie w porównaniu do lat
poprzedzających 1989 rok, które to lata pamiętam i w których miałem wątpliwą
przyjemność żyć. Przecież teraz żyjemy w wolnym kraju (no chyba, że dziś w nocy
w sejmie znowu coś nowego uchwalili, bo dokładnie nie śledziłem), gdzie ludzie
mogą robić co chcą, a reszta ma to najzwyczajniej uszanować, dopóki nie pojawia
się łamanie prawa lub jakaś inna ewidentna patologia. Jak ktoś chce iść na
demonstrację to niech to zrobi, jak chce zobaczyć mecz swojej ulubionej drużyny
to kupuje bilet i siada na trybunie stadionu, a jak chce iść do muzeum
lotnictwa to idzie do muzeum lotnictwa. Przecież to proste i piękne
jednocześnie. Nie akceptując tego można szybko popaść w paranoję, czego chyba
wiele osób właśnie doświadcza. Jak ktoś chce iść tą drogą dalej to może niech
sprawdzi czy przypadkiem na demonstrację Marka Kondrata nie przywiozła taksówką
Agata Kulesza, która również występuje w reklamach ING Banku Śląskiego. Wtedy
ją także będzie można przykładnie napiętnować. Może konta w tym banku powinni
zamknąć również wszyscy miłośnicy piwa, wódki lub whisky, bo przecież Marek
Kondrat promuje wina i na dodatek zawodowo zajmuje się ich dystrybucją? Kiedyś
Marek Kondrat zagrał główną rolę w filmie „Dzień świra”. Ciekawe czy wtedy
sądził, że życie tak szybko napisze swój scenariusz będący kontynuacją tego filmu…
<br />
Jeżeli ktoś chce zamknąć konto w będącym zupełnie niewinną ofiarą tej chorej
walki politycznej ING Banku Śląskim, to niech to zrobi. Bank tego głośno nie
powie, ale pewnie odetchnie z ulgą, że będzie miał w swoim portfelu mniej prymitywnych
dziwolągów. Paradoksalnie może się to okazać dla nich dobrą reklamą i możliwością
przekonania do siebie naprawdę wartościowych klientów. Za chwilę kolejną ofiarą
tych chorych czasów będzie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, która wkrótce
zorganizuje swój kolejny finał, a która już teraz jest bezpardonowo atakowania
przez swoich przeciwników, którzy po ostatnich wyborach poczuli się silniejsi.
I nie ma znaczenia, że za chwilę są Święta, że zaczyna się czas, który warto
chociaż przez chwilę spędzić inaczej. Ale nie, wrogość musi być okazywana
zawsze i wszędzie. Trzeba bić, bić, bić, kopać, kopać, kopać. Chociaż dla
Orkiestry to może i dobrze, bo na pewno się obroni. A im mocniejsze będą na nią
ataki, tym więcej zbierze pieniędzy. Obstawiam, że i tym razem pobije kolejny
rekord, z tą tylko różnicą, że bardziej spektakularny.<br />
W tym roku zima nie dopisuje, jest ciepło, to bardziej jesień lub wczesna
wiosna. Brak mrozu powoduje, że ciężko niektórym jest schłodzić umysły. Dlatego
każdemu, który poszedł w stronę opisanego powyżej absurdu polecam jedną, za to
sprawdzoną od lat metodę – dużo lodu!!!!!!!<o:p></o:p></span></div>
<o:p><span style="font-family: Calibri;"> </span></o:p><br />
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-20875784502900855542015-12-18T16:36:00.000+01:002015-12-18T16:36:47.486+01:00Przebudzenie mocy
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Podobno wpisanie dwóch powyższych
słów stanowiących tytuł tego posta powoduje natychmiastowy wzrost klikalności. Taki
dzień, takie czasy i nic się na to nie poradzi. Marketing wygrywa. Ciekawe czy
w statystykach mojego bloga ta zasada również znajdzie odzwierciedlenie. Przy
okazji okaże się też ilu jest miłośników Gwiezdnych Wojen wśród osób
interesujących się zagadnieniami finansowymi. Ale żeby nikt w tym momencie nie
poczuł się jak królik doświadczalny to postaram się dalszą częścią tego wpisu
nawiązać jednak do jego tytułu.<br />
W ostatnich dniach z niewątpliwym przebudzeniem mocy mamy do czynienia na rynku
kredytów hipotecznych. I to z przebudzeniem złych mocy w umysłach bankowców. To
przebudzenie zostało poprzedzone przebudzeniem złych mocy w umysłach ekipy
rządzącej, które z kolei było poprzedzone poprzedzeniem złych mocy w umysłach
wyborców, choć w tym ostatnim przypadku są podobno spore wątpliwości czy złe
moce miały w ogóle się w czym przebudzić... Ale wracając do pierwszego ogniwa
tego łańcucha, czyli do banków, zadziałał u nich typowy mechanizm obronny
połączony z odwiecznym instynktem zachłanności. Pojawiła się na horyzoncie
groźba podatku do zapłacenia, więc na szybko trzeba się było zastanowić skąd
wziąć pieniądze żeby starczyło i na podatek i na zachowanie odpowiednio
wysokiego poziomu dochodów w kolejnym roku. Powstał problem, pojawił się pierwszy
sposób na ograniczenie jego skutków, jest zatem alibi dla planowanego działania
(no bo przecież okropna władza chce zabrać kasę biednym bankom…). Pozostało
tylko czekanie kto pierwszy będzie na tyle odważny żeby ogłosić publicznie, że
podnosi ceny. Przypomina to trochę grupkę dzieci, które chcą zrobić jakiegoś
psikusa, pomysł mają w ich rozumieniu doskonały i brakuje tylko chętnego, który
go zrealizuje, a potem uciekną całą gromadką zadowoleni i zachwyceni swoją
kreatywnością. No i zawsze w takiej sytuacji znajdzie się jakiś Jasio, które
weźmie na siebie ciężar odpowiedzialności, a przy okazji zdobędzie uznanie
wśród kolegów. Tym razem w rolę Jasia wcielił się Deutsche Bank, który pierwszy
ogłosił podwyżki, no a potem już poleciało hurtowo i kolejne banki w ciągu
zaledwie kilku dni zrobiły to samo. W takiej sytuacji zawsze też znajdzie się
jakiś cwaniak, który korzystając z okazji będzie chciał coś ugrać dodatkowo. W
tym wypadku w buty cwaniaka wbił się mBank, który nie tylko podniósł marże
swoich kredytów, ale zmianami objął także tych klientów, których wnioski były
już od dawna w procesie. A co, kto im zabroni. Klientom się nie podoba? To
niech wyp… To niech zmienią sobie bank. Na szczęście większość pozostałych
banków zmianami objęła tylko te wnioski, które dopiero do nich trafią. Sytuacja
jest rozwojowa więc pewnie w najbliższych kilku dniach łatwiej będzie wymienić
banki, które na podwyżki się nie zdecydowały, niż te, które podwyżki już
wprowadziły. Choć są dwa banki, których reakcja bardzo mnie ciekawi. Mam tu na
myśli PKO BP i BZ WBK. No bo skoro wytłumaczeniem podwyżek ma być ma być fakt
wprowadzenia przez nową ekipę rządzącą podatku bankowego, która to ekipa bardzo
negatywnie ocenia decyzje banków o przerzucaniu kosztów podatku na klientów, a
osobą w rządzie odpowiedzialną za szeroko pojęte sprawy gospodarcze jest były
prezes BZ WBK, który tę funkcję przestał pełnić raptem kilka tygodni temu – to
co się z tego może urodzić? W przypadku PKO BP sprawa wydaje się być prosta.
Bank z udziałem skarbu państwa raczej nie ma tu dużego pola manewru i zmian
uderzających pośrednio w rząd nie wprowadzi. To znaczy wprowadzi, ale później i
małymi krokami tak żeby nikt się nie zorientował. Ale jak zachowa się BZ WBK?
Czy przez szacunek i być może dobre relacje z byłym prezesem wstrzymają decyzje
o podwyżkach? A może nie ma tam miejsca na sentymenty i zmiany wprowadzą? A
może ich dotychczasowe marże należy uznać za tak wysokie, że nic nie muszą
zmieniać i akceptują sytuację, w której rynek ich po prostu cenowo dogonił? Ja
obstawiam, że jednak podniosą marże, ale zrobią to jako jedni z ostatnich, jak
już kurz trochę opadnie i będzie to można zrobić bez większego ryzyka
reputacyjnego i bez obecnego rozgłosu.<br />
A co obecna sytuacja oznacza dla zwykłego klienta, który planował teraz zaciągnąć
kredyt hipoteczny? Oczywiście oznacza podwyżki rat i ewentualnie spadek
zdolności kredytowej. Bardzo uogólniając pewnie średnio każdy klient zapłaci miesięczną
ratę wyższą o jakieś 100 PLN, a w skali roku dodatkowo jakieś 1200 PLN. Czyli
szczęśliwy nikt nie będzie, no chyba, że ma dzieci i otrzyma póki co wirtualne 500
PLN dodatku na dziecko. Czy na naszych oczach powstaje nowa i całkiem liczna,
kolejna po frankowiczach, grupa „pokrzywdzonych” kredytobiorców? Jeśli tak to ciekawe
czy też będzie się potrafiła zjednoczyć, protestować i walczyć z systemem. <br />
Na całą sytuację trzeba jednak spojrzeć też z trochę innej strony. Bo przecież
każdy bank, który wprowadza podwyżki nie myśli teraz o tym, że to przełoży się
na spadek sprzedaży i nie zmniejszy planów sprzedaży swoim pracownikom
odpowiadającym za generowanie wyników. Nigdy tak banki nie robią to i teraz nie
zrobią. Odpowiadający za realizację swojego planu doradca klienta czy dyrektor
oddziału będzie więc szukał dodatkowych sposobów żeby klienta do siebie
przyciągnąć i zatrzymać. Więc bardzo będzie się starał żeby na drodze
indywidualnych negocjacji dostać zgodę na obniżenie warunków cenowych. Będzie
pukał do drzwi swoich szefów i wywierał presję. Im gorsze będą wyniki sprzedaży,
tym o takie odstępstwa będzie łatwiej, bo przecież każdy średniego lub wyższego
szczebla menadżer sprzedaży posiadający kompetencje do obniżania ceny ma też
swoje plany sprzedaży, a im dalej jest od ich realizacji, tym jego krzesło
staje się coraz cieplejsze. I wtedy skłonność do różnego rodzaju ustępstw u
niego również zdecydowanie wzrasta. Tylko trzeba wiedzieć w którym aktualnie banku,
z kim i jak takie sprawy załatwić. Osoba nie znająca dobrze realiów branży
bankowej może mieć z tym problem, dlatego gdyby ktoś potrzebował w tym
względzie pomocy to oczywiście zapraszam do kontaktu z nami </span><span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span></span><o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<o:p><span style="font-family: Calibri;"> </span></o:p></div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-87846969534015613272015-12-07T15:35:00.001+01:002015-12-07T15:35:18.988+01:00Praca w sprzedaży produktów finansowych
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Gdyby przypadkowo spotkanego
człowieka zapytać z czym kojarzy mu się praca w sprzedaży produktów finansowych
to co by odpowiedział? Z dużym prawdopodobieństwem powiedziałby, że to wyzysk,
mobbing, dno i brak perspektyw. To trochę smutne, ja mam swoją opinię inną, ale
też rozumiem wszystkich tych, których ocena jest negatywna. Bo branża finansowa
przez lata bardzo mocno sobie zapracowała na każde złe słowo wypowiadane pod
jej adresem. Banki, firmy pośrednictwa, brokerzy ubezpieczeniowi – wszyscy zawsze
chcieli sprzedawać jak najwięcej, nie zawsze etycznie i nie koniecznie dbając
przy tym o ludzi, którzy na ich wynik pracowali. A to oczywiście musiało przełożyć
się na klientów, których opinia i poziom zaufania do doradców finansowych także
są dalekie od ideału. Wartościowi kandydaci do pracy w tej branży już dawno się
od niej odwrócili, trafiają tu tylko słabi lub nieświadomi. Nawet banki, które
teoretycznie powinny uchodzić za prestiżowych pracodawców, od wielu lat
borykają się z dużą rotacją i wiecznymi brakami w obsadzie swoich
poszczególnych struktur sprzedażowych. I nie mam tu na myśli tylko stanowisk
szeregowych. Ten problem dotyczy również stanowisk menadżerskich niższego
szczebla. Dyrektor oddziału banku to w mojej opinii najbardziej niewdzięczna praca
jaką tylko można sobie wyobrazić, a przy okazji też trudna i odpowiedzialna.
Poświęcę kiedyś temu osobny wpis jak tylko znajdę trochę więcej czasu. Wracając
jednak do głównego wątku tego wpisu – czy praca w sprzedaży produktów
finansowych naprawdę musi być aż tak źle oceniana i aż tak bardzo odpychać od
siebie potencjalnych kandydatów? Według mnie nie, ale to jest bardzo silnie
uzależnione od ludzi, którzy w danej firmie kreują zasady tej pracy. Posłużę
się pewnym przykładem i wizją, którą sam próbuję wdrożyć w życie. Otóż od
pewnego czasu do swojej firmy próbuję zatrudnić 2-3 osoby, które będą potrafiły
skutecznie umawiać spotkania z potencjalnymi klientami zainteresowanymi
produktami kredytowymi. Nic na siłę ani w pośpiechu. Po prostu – jak trafi się
odpowiednia osoba to otrzyma propozycję współpracy. Czy znalezienie takiej
osoby to łatwe zadanie? Niestety nie. Jakość kandydatów jest dramatycznie niska,
podobnie jak ich motywacja do pracy i chęć nauki. Dodam, że wcale nie szukam
osób z doświadczeniem i z dobrymi wynikami osiąganymi u poprzednich
pracodawców. Wręcz przeciwnie, najchętniej zatrudniłbym osoby bez
doświadczenia, których wszystkiego nauczymy od podstaw. Jeżeli ktoś tylko
posiada odpowiedni poziom wiedzy ogólnej, swobodnie i logicznie się wypowiada,
potrafi i lubi sprawnie nawiązywać kontakty i budować relacje z innymi ludźmi,
ma wewnętrzną motywację do pracy i jest odpowiedzialny za własne czyny, to na
początek w zupełności wystarczy żeby rozpocząć taką pracę i mieć duże szanse na
osiąganie w niej dobrych wyników. My jesteśmy bardzo elastyczni – możemy umówić
się z kandydatem na pracę w niepełnym wymiarze czasu, podpisać z nim umowę w
dogodnej dla niego formie, rozliczać się w ramach stawki godzinowej lub od
osiąganych wyników – nie ma to dla nas znaczenia, jeżeli tylko kandydat nas do
siebie przekona. To może być idealna praca dla studentów, którzy muszą pogodzić
pracę z nauką, dla osób, które z osobistych powodów szukają pracy, którą mogą
wykonywać nie wychodząc z domu, dla matek wychowujących dzieci i posiadających
trochę wolnego czasu, który można poświęcić na wypracowanie dodatkowych
dochodów, wreszcie dla osób, które aktywnie pracują zawodowo, ale chciałyby
robić coś ponad swoje główne zajęcie. Z każdą taką osobą możemy rozmawiać i z
dużym prawdopodobieństwem znaleźć odpowiedni kompromis – ważne żebyśmy tylko
dostrzegli cechy, o których napisałem już wcześniej. Praca w sprzedaży
produktów finansowych jest prosta. Wystarczą te same umiejętności sprzedażowe
co w innych branżach, nie potrzeba specjalistycznego sprzętu, wyszukanego
wyposażenia stanowiska do pracy, a do tego potencjalnym klientem może być
praktycznie każdy człowiek, z którym się rozmawia. Jeżeli tylko ma się
normalnych przełożonych, a firma nie ma rozdmuchanych ponad własne możliwości
ambicji sprzedażowych, to satysfakcja z pracy może szybko przyjść. Tym
bardziej, że na końcu może pojawić się także dobre wynagrodzenie, bo banki za
sprzedaż kredytów póki co płacą pośrednikom całkiem sensowne stawki. Taka
praca może być też dobrą przepustką do zrobienia w przyszłości większej kariery
w świecie finansów, na co przykładów można podać wiele. Mnóstwo ludzi, którzy osiągnęli
znaczące pozycje w bankach zaczynało właśnie od prostej pracy sprzedażowej,
która krok po kroku wywindowała ich w górę. Ale żeby dać sobie szansę na lepszą
przyszłość trzeba od czegoś zacząć. Wierzę, że z czasem praca w sprzedaży
produktów finansowych zyska większą rangę, może nawet prestiż, bo nasz polski rynek
trochę okrzepnie, bo klienci staną się bardziej wyedukowani, bo życie wymusi
więcej etyki w działaniach firm działających w branży. I wtedy na pewno nowym
osobom pojawiającym się na tym rynku będzie już trudniej zaistnieć. Dlatego
mądry człowiek planujący dziś swoją karierę zawodową nie powinien skreślać tego
kierunku tylko dlatego, że ktoś z jego znajomych się sparzył w takiej pracy lub
dlatego, że przeczytał niepochlebne opinie na forach internetowych. <br />
Nie wiem na ile podzielacie maje spojrzenie na ten temat. Zapraszam do dyskusji
jeżeli ktoś będzie miał ochotę zamieścić swój komentarz. A jeżeli przeczyta ten
wpis ktoś kogo taka praca interesuje to zapraszam do bezpośredniego kontaktu z
nami. Nasz adres mailowy można znaleźć w zakładce „kontakt”.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"><o:p></o:p></span> </div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-24998047484920685202015-11-23T17:06:00.000+01:002015-11-23T17:06:28.541+01:00Wyższa kultura matematyki
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Raz na jakiś
czas piszę na tym blogu teksty oceniające aktualne oferty dostępnych na rynku
kredytów gotówkowych. I tak się jakoś dziwnie składa, że jak już kogoś
krytykuję to jest to najczęściej Alior. Ktoś może powiedzieć, że to
tendencyjne, albo że z jakiegoś prywatnego powodu ich nie lubię. Nic z tych
rzeczy. Ja po prostu staram się wyłapywać te sygnały płynące z rynku, które w
mojej ocenie wymagają opisania. Tak będzie i tym razem. I bohaterem (choć to
chyba jest złe słowo) znowu będzie Alior. Tym razem moją uwagę zwróciła ich
oferta, w której chwalą się jak to wspaniałomyślnie podarują swoim nowym klientom
3% wysokości ich kredytów, jeżeli tylko zdecydują się oni przenieść je właśnie
do Aliora. I jeszcze do tego obniżą im miesięczną ratę. Brzmi dobrze? No
pewnie. A coś daje dobrego oprócz złudzenia? Oczywiście nie. Marketing super,
tylko oferta słaba... Ja wiem, że żyjemy w kraju ludzi myślących słabo. Przykre
to, ale prawdziwe. Wystarczy każdego dnia przyglądać się otaczającej nas rzeczywistości
i wyciągać proste wnioski. Ja tak robię i wnioski do których doszedłem
najzwyczajniej mnie załamują. Najwyraźniej w Aliorze oceniają Polaków podobnie,
bo zdecydowali się wdrożyć w życie taką ofertę i wyłożyć jeszcze kasę na jej
promocję. Zakładam, że całkiem dużą, bo spoty w telewizji tanie raczej nie są.
Jak widać hasło „nikt nam nie wmówi, że białe jest białe” wciąż jest żywe, a
elektorat jego autora plus pewnie całkiem spora grupa reszty społeczeństwa,
staje się świetnym dowodem na to, że wmówienie jej, iż coś w barwach brudnych i
ciemnych może być białe, jest banalnie łatwe. A dlaczego? Bo jak ktoś komuś
daje prezent w postaci 3% jego kredytu, jednocześnie pobierając od tego kredytu 10%
prowizji to jest albo bezczelny, albo posiada pełną świadomość, że ma do
czynienia z idiotą i może robić co chce. I tak właśnie zrobił Alior w swojej
najnowszej promocji. Zapytałem ich na Twitterze czy dobrze zrozumiałem ich
przekaz i nawet doczekałem się odpowiedzi. Tak ona wyglądała: </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Ndx10fxAKfN68Qsqi5JGNEafPWYIujHmTnapEGmuaQRlizLDvPcVYemFN1NhbtO1zbxyd128zDnovdIz87mdttVn06OTwPasPACQ7wjl5pXwt2uYe3x-hb-6w-JPMgjBQaSuug3WMYvQ/s1600/alior.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Ndx10fxAKfN68Qsqi5JGNEafPWYIujHmTnapEGmuaQRlizLDvPcVYemFN1NhbtO1zbxyd128zDnovdIz87mdttVn06OTwPasPACQ7wjl5pXwt2uYe3x-hb-6w-JPMgjBQaSuug3WMYvQ/s400/alior.jpg" width="352" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">No cóż. Sprzedać
można klientowi wszystko. W tym kraju pewnie nawet więcej niż wszystko. Jedyny
plus, a właściwie plusik, tej oferty to możliwość obniżenia raty. To czasem
komuś jest bardzo potrzebne. Nawet jeżeli odbywa się to poprzez wydłużenie
okresu kredytowania, a nie przez korzystne oprocentowanie, czyli tak jak w tym
przypadku. Więcej plusów niestety nie widzę. A ogólny obraz banku, jego nowej
oferty i polityki wobec klientów w moich oczach pozostaje fatalny. Mogę nawet
stwierdzić, że utrwalił się już we mnie na stałe, bo to przecież nie pierwszy
raz kiedy tak postępują. Klientem takiego banku osobiście zostać nie chcę,
czego i Wam, Drodzy Czytelnicy, życzę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;"></span> </div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3684466711876736887.post-70013603143649553722015-11-10T17:19:00.000+01:002015-11-10T17:19:18.582+01:00Masz wolne 4 tysiące złotych i szukasz kredytu hipotecznego? Idź do Deutsche Banku
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Koniec tego roku to ponownie
wzmożony ruch na odcinku kredytów hipotecznych. Bo MdM, bo od stycznia wzrośnie
minimalny wymagany wkład własny, bo media straszą, że będzie drożej jak nowa
władza po wyborach poszuka kasy w bankach na realizację swoich obietnic, itd.
No i co w takiej sytuacji mogą zrobić banki? Nie czekać i uderzyć w klientów
już teraz. Nowym kosztem do swojego kredytu hipotecznego zaatakował właśnie Deutsche
Bank. Ten kto to wymyślił wzorował się chyba na korporacjach taksówkowych,
które biorą opłatę za „trzaśnięcie drzwiami”. Analogia w banku wygląda tak, że
za rozpatrzenie wniosku hipotecznego każdy klient zapłaci bankowi 4.000 PLN. I
to bez względu na kwotę, o którą zawnioskuje. Pozostałe stałe opłaty oczywiście
pozostają bez zmian. Zmianie uległa co prawda marża, którą delikatnie obniżono,
ale nie jest to poziom, który rzuca na kolana i na rynku można znaleźć lepsze
oferty. Dla każdego, kto wnioskuje o kredyt hipoteczny, kumulacja wydatków
następuje w momencie podpisania umowy kredytowej lub bezpośrednio po jej
podpisaniu. Każdy kolejny wydatek to dodatkowe, znaczące i bolesne obciążenie.
Można oczywiście ten koszt doliczyć do salda kredytu, ale nie każdemu pozwoli
na to jego zdolność kredytowa, a nawet jeżeli pozwoli to jest to kolejne
obciążenie skutkujące tym, że na dzień dobry saldo kredytu jeszcze bardziej
oddali się od kwoty, którą faktycznie zapłaciło się za nabytą nieruchomość. I
żeby było jeszcze śmieszniej to na wprowadzenie nowej opłaty decyduje się bank,
który ma jeden z najgorszych procesów na rynku, gdzie wszystkie czynności
przedłużają się w nieskończoność i gdzie wymysły analityków żądających od
klientów kolejnych dokumentów ze zdrowym rozsądkiem nic nie mają nic wspólnego.
Jeżeli ktoś chce czekać na decyzję kredytową kilka tygodni, w nieskończoność dopytywać
co się dzieje z jego wnioskiem i dlaczego kolejny obiecany termin odpowiedzi
nie został dotrzymany, dostarczać do banku w listopadzie 2015 roku swój PIT za
rok 2013 (to dla tych, którzy prowadzą działalność gospodarczą) i to wszystko
za jedyne 4.000 PLN – niech idzie do Deutsche Banku. Emocje gwarantowane. A
kiedyś miałem takie dobre zdanie o tym banku. Kiedyś…<o:p></o:p></span></div>
Marcin Adamczykhttp://www.blogger.com/profile/15222352433457041095noreply@blogger.com6